Nie każdy będzie Rockefellerem
Każdy zna powiedzenie, że pieniądze leżą na ziemi, trzeba tylko umieć je podnieść. Nie jestem pewien, czy po przeczytaniu książki Tracy Briana „Zarabiaj więcej pieniędzy” w dalszym ciągu będziemy ochoczo szastać tym znanym cytatem. Nawet jeśli autor w przystępny sposób radzi, jak stać się miliarderem, dochodząc do niewyobrażalnych fortun. Ba, przekonuje czytelnika, że rzecz dotyczy nawet miliarderów. Autor, sam zresztą milioner, wyjaśnia, jak odkrył sekret prowadzący do tak spektakularnego sukcesu. Mianowicie, przygotowując referat o sekretach milionerów, wyłuskał najistotniejsze cechy i postawy finansowych gigantów, które pozwoliły im dojść do niebywałych majątków. Sprawa jest o tyle interesująca, gdyż chodzi o ludzi, którzy zaczynali od zera. Nie mieli ani bogatych rodziców, ani nie otrzymali gigantycznego spadku. Zwyczajnie, w ciągu pokolenia stali się krezusami. Według autora aż sześćdziesiąt sześć procent najbogatszych ludzi na kuli ziemskiej zaczynało drogę do wielkich majątków od niczego. Jakby tego nie było mało, pochodzili z pospolitych rodzin i wcale nie byli geniuszami. A zatem prawdziwy potentat finansowy nie dziedziczy majątku po rodzicach. Musi jednak wyrobić w sobie dziesięć nawyków. Rozczaruję zapewne niejednego czytelnika, jeśli powiem, że pierwszym z nich jest katorżnicza praca i samodyscyplina. Konkretnie, prawdziwy potentat finansowy nie marnuje czasu na puste pogaduszki z pracownikami, czytanie e-maili, śledzenie mediów społecznościowych. Tym bardziej na picie kawy czy też wyskoki na lunch. Milionerzy nie są śpiochami. Wstają przed szóstą rano, około trzech godzin przed pierwszymi spotkaniami biznesowymi. Muszą, jak powiada autor, precyzyjnie wykorzystywać czas. Rockefeller ma jasno wyznaczone plany, do których uparcie dąży. Nikt poza nim samym nie musi sprawdzać magnata, czy cele realizuje, czy też robi wyskoki. Koniecznie musi oszczędzać pieniądze. Ci, którzy niedawno doszli do milionowych fortun, nie szastają pieniędzmi na lewo i prawo. Nie kupują okazałych pałaców.Tym bardziej wypasionych jachtów i samochodów. Zarobione pieniądze mają przede wszystkim pracować. Brian pisze, że milioner, który co dopiero zdobył fortunę, potrafi nawet liczyć pieniądze, kiedy pije kawę. Szczerze radzi, aby pić pospolitą kawę, a zaoszczędzone pieniądze wrzucić do skarbonki. Innymi słowami, nie należy trwonić niewielkich sum pieniędzy. Współczesny Rockefeller kocha zdobyte w pocie czoła fundusze, jest wysoce produktywny i nigdy nie przestaje się uczyć, czytać i słuchać. Około trzech godzin dziennie przeznacza na czytanie fachowej literatury, zdobywanie informacji dotyczących swojej branży. Milionerzy wręcz połykają dwie specjalistyczne książki w ciągu tygodnia. Nie trzeba chyba dodawać, że nie mają czasu na oglądanie telewizji. Mówiąc precyzyjnie, przed szklanym ekranem spędzają niespełna godzinę. Ludzie zaś biedni i pozbawieni ambicji, jak konstatuje Brian, nawet do pięciu godzin. Jeśli zatem wyłączymy telewizor lub pozbędziemy się plazmy, możemy dojść do niebotycznych pieniędzy. W końcu milionerzy przykładają wagę do każdego szczegółu i ciągle zadają mnóstwo pytań. Autor podkreśla, że po zadaniu pytania, zawsze wsłuchują się w udzielane odpowiedzi. Nie brak im również odwagi, aby podejmować finansowe ryzyka. Przyznam, że trudno byłoby mi dostosować się do wszystkich wymienionych rad. Na pewno mogę wyciągnąć telewizyjnąwtyczkę z kontaktu. Co wcale nie znaczy, że chcę zostać prawdziwym milionerem.
Grzegorz Ignatowski
Zostaw komentarz