Sztuka kochania. By zazdrość pobudzała wyobraźnię
Zazdrość jest uważana za grzech równy pysze, będąc jednocześnie jej przeciwieństwem; innymi słowy, zazdrość to – jak mówił Zygmunt Freud – posiniaczona duma.
Jest ona rodzajem smutku doznawanego z powodu czyjegoś dobra i zarazem silnym pragnieniem osiągnięcia tego samego lub pragnieniem przywłaszczenia sobie owego obiektu pożądania. Niestety zazdrość jest emocją, która odbiera człowiekowi zdolność rozsądnego myślenia i dlatego bywa źródłem wielu napięć emocjonalnych. Mówi się powszechnie, że ktoś jest „chory z zazdrości”. I coś w tym określeniu jest, bo kto prawdziwie zaznał zazdrości, wie, czym są nieprzespane noce.
Najsilniejsze uczucia zazdrości pojawiają się, gdy poczucie godności jest słabe, a samoocena – mówiąc delikatnie – chwiejna. Ma to znaczenie nie tylko w zakresie osiągania dóbr materialnych i sukcesów, ale również dotyczy życia codziennego w relacjach rodzinnych, partnerskich czy towarzyskich. Niestety, zbyt często i z byt wielu traktuje zazdrość jak dowód… uznania i miłości. Zbyt wielu znosi afekty zazdrości partnera, żyjąc w przekonaniu, że oto doznaje dowodu miłości. Tymczasem zazdrość nie jest barometrem, za pomocą którego można sprawdzić siłę miłości. To tylko lęk przed porównaniem, to obawa, że partner odkryje kiedyś, że jest się niewystarczająco atrakcyjną osobą. Właśnie kompleks niższości jest – według psychiatry Paula Haucka – źródłem podejrzliwości, chorobliwej zaborczości wobec partnera i przemożnej chęci kontrolowania jego życia. Zazdrośnik domaga się ciągłej uwagi i obecności partnera. Nie dzieje się to z obawy, że go utraci, lecz bardziej dlatego, że bez jego miłości czuje się mniej ważny.
Zazdrość jest tym, co może zniszczyć nawet bardzo udany związek. I nawet nie chodzi o nią samą, ale o zachowanie, które ona powoduje. Można przecież czuć zazdrość czy złość i nie robić nikomu z tego powodu krzywdy.
Pozostaje jednak pytanie: dlaczego poddajemy się zazdrości i atakujemy partnera, dopuszczając się nieraz drastycznych zachowań? Otóż to kwestia kontroli. Pod wpływem silnego uczucia zazdrości, budujemy w sobie poczucie słuszności naszych podejrzeń i wchodzimy w bolesną rolę ofiary czyjejś nielojalności i nawet nie zastanawiamy się nad konsekwencjami naszego zachowania. W takim razie, jak zapobiec zazdrości, która niszczy spokój i pozbawia hamulców, a często godności? Niestety, nie ma na to recepty. Uczucie to rodzi się na niedoskonałościach naszej osobowości – przede wszystkim na niskim poczuciu własnej wartości.
Zastanówmy się więc nad własną samooceną. Sprawdźmy, czy umiemy dostrzec siebie jako partnera, czy tylko tkwimy w poczuciu bezpieczeństwa ofiarowanego nam przez czyjeś „wspierające nas ramię”. Jeżeli znamy swoją wartość i wiemy, dokąd kroczymy, to zazdrość może być zupełnie zdrową konkurencją pozwalającą widzieć wokół siebie partnera zamiast opiekuna czy głowy rodziny.
Dariusz Spanialski
Zostaw komentarz