Zgierscy piłkarze wrócili na boiska
W marcu rozpoczęła się wiosna, przynajmniej ta kalendarzowa. W ramach wybudzania z zimowego snu ruszyły też rozgrywki piłkarskie w niższych ligach. Świetnie rundę rewanżową rozpoczęła drużyna Włókniarza (dwa mecze – dwa zwycięstwa), zmienne nastoje panują natomiast przy ul. Wschodniej (jedna wygrana Boruty w trzech pojedynkach). Emocji na pewno nie zabraknie…
Zgierskie zespoły pauzowały w pierwszy weekend kwietnia, śnieżyca uniemożliwiła rozegranie większości spotkań. Na razie nie odpowiemy więc na pytanie, czy dobra passa Włókniarza zakończyłaby się w starciu z wiceliderem klasy okręgowej zespołem GKS Ksawerów. I czy ostatnia porażka spowodowała zmiany w składzie Boruty. Podkreślić trzeba, że oba zespoły mają przed sobą zupełnie inne cele. Włókniarz po słabej rundzie jesiennej (szczególnie w jej początkowej fazie) broni się przed spadkiem do klasy A. Boruta zajmuje bezpieczne miejsce w środku tabeli IV ligi, jednak czwarte miejsce w poprzednim sezonie na pewno rozbudziło apetyty kibiców.
Niewykorzystane sytuacje
Rundę rewanżową klub z ul. Wschodniej rozpoczął pod wodzą nowego trenera, świetnie znanego fanom Widzewa Piotra Szarpaka. Już pierwszy ligowy mecz pokazał, że łatwych punktów w tym sezonie nie będzie. Ostatnia wówczas w tabeli Andrespolia Wiśniowa Góra wygrała na własnym boisku z Borutą 2:1 (2:1). Jedyną bramkę dla zgierzan zdobył Maciej Kowalczyk. Piłkarze z naszego miasta zdecydowanie przeważali w drugiej połowie, jednak mecz kończyli w dziesiątkę (czerwona kartka dla Oleksija Naidyshaka) i nie wywalczyli nawet remisu. – Od początku mówiłem, że mecze z drużynami z dolnej części tabeli wcale nie będą łatwiejsze – mówi szkoleniowiec zgierskiej drużyny. – Nikt nie chce spaść z ligi, walka będzie zacięta.
Kolejny mecz z LKS Kwiatkowice potwierdził, że o zwycięstwo trzeba walczyć do ostatnich minut. W pierwszej połowie zgierzanie wyraźnie przeważali. Po groźnym strzale głową Mateusza Misiaka dobrą interwencją popisał się bramkarz gości, kilka minut później Michał Madejski trafił w poprzeczkę, uderzając zza pola karnego. Jednak bramki zaczęły padać dopiero w drugiej połowie. W 47. minucie Oleksii Naidyshak idealnie uderzył głową w lewe „okienko” bramki Kwiatkowic (trafienie nominowano do gola kolejki na kanale Loża Sportowa), kwadrans później Mateusz Misiak wykorzystał rzut karny po faulu na sobie. Gdy kibice liczyli na kolejne gole Boruty, goście w ciągu trzech minut doprowadzili do wyrównania. Najpierw podczas zamieszania w polu karnym piłka dość przypadkowo trafiła do napastnika Kwiatkowic, następnie inny gracz LKS dostał od obrońców Boruty sporo czasu na przyjęcie piłki i precyzyjne jej uderzenie z dwunastu metrów. Szczęśliwie ostatnie słowo należało tego dnia do Boruty. W 86 minucie Adam Grzybowski wykorzystał dośrodkowanie w pole karne Krystiana Ślęzaka i strzałem głową ustalił wynik spotkania na 3:2.
Ostatnie z rozegranych spotkań to derby powiatu zgierskiego. Niestety, całą pulę punktów zdobyli gospodarze meczu – Zjednoczeni Stryków. Pierwszą bramkę zdobyli po strzale głową, drugą po pięknej wymianie podań. Boruta odpowiedział tylko jednym trafieniem Mateusza Misiaka. Ten sam zawodnik mógł jeszcze raz wpisać się na listę strzelców, jednak bramkarz Zjednoczonych obronił wykonywany przez niego w 83. minucie rzut karny. U zgierzan, podobnie jak w meczu z Andrespolią, znów zawodziła skuteczność. – W drugiej połowie zdecydowanie przeważaliśmy, ale każda niewykorzystana sytuacja wprowadzała jeszcze większą nerwowość – mówi Piotr Szarpak. Zjednoczeni Stryków – Boruta 2:1 (1:0). Zgierzanie zajmują ósme miejsce w IV lidze grupy łódzkiej.
Walka Włókniarza
Na zespole, który w pierwszych dziesięciu meczach zdobył jeden punkt, niektórzy już z pewnością postawili przysłowiowy krzyżyk. Tymczasem Włókniarz Zgierz kierowany przez zatrudnionego kilka miesięcy temu Marcina Nowackiego konsekwentnie pnie się w górę tabeli. Drużyna z ul. Musierowicza rundę rewanżową rozpoczęła od dwóch zwycięstw: 13:0 z GLKS Sarnów/Dalików oraz 4:1 z Włókniarzem Pabianice. – Myślę, że mamy tak silny zespół stworzony na wiosnę, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym w tej okręgówce – twierdzi trener Marcin Nowacki. – Szczególnie mecz z Pabianicami to udowodnił, to jedna z drużyn, która była w czołówce.
Wzmocnienia zgierskiego Włókniarza to m.in. czterech młodzieżowców z AKS SMS Łódź: Mateusz Malmur, Maciej Mihilewicz, Kacper Olaniuk i Mateusz Klemczak. Do składu wrócili też: Dominik Kowalski, Michał Płóciennik czy Patryk Zieliński. – Pojawili się z powrotem chłopcy z rocznika ’97, którzy decydowali o sile Włókniarza – mówi szkoleniowiec. – Mamy też piłkarzy grających w przeszłości w trzeciej i czwartej lidze. Udało nam się stworzyć mieszankę doświadczenia z młodością. Kibice coraz mocniej wierzą, że walka o utrzymanie zakończy się sukcesem.
Jakub Niedziela
Zostaw komentarz