Stary, ale czy najstarszy?
Jak stary jest plac Jana Pawła II nazywany przez wielu zgierzan starym rynkiem? Czy to faktycznie najstarszy plac w naszym mieście? Niewątpliwie miejsce to jest historyczną osią wielu wydarzeń, które miały miejsce w naszym mieście. A jaka jest jego historia?
Nie da się ukryć, że to główny punkt nowożytnego Zgierza. Powstał przed podpisaniem Umowy Zgierskiej. Wiemy to z planu Jana Leszczyńskiego, kartografa, który wyrysował plan Zgierza wraz z nową osadą w roku 1821. Ten sam plan zdradza trochę faktów dotyczących wieku placu. Wiemy na pewno, że nie miał on na początku typowo miejskiego charakteru ze zwartą zabudową. Domy, które przy nim stały raczej nawiązywały do wiejskiego układu – szczytem do pierzei luźno rozrzucone budynki wokół placu. Pamiętać przy tym musimy, że rynek miasta średniowiecznego pełnił funkcję głównego ośrodka ruchu handlowego i życia świeckiego. Był to centralnie usytuowany kwadratowy lub prostokątny plac, otoczony pasmami zabudowy mieszkalnej formowanej w bloki. Średniowieczny rynek nie był niezabudowanym placem, ale przestrzenią przeznaczoną pod zabudowę o charakterze handlowym i administracyjnym, jak sukiennice, kramy, jatki, ratusz, waga miejska czy pręgierz.
Kościół św. Katarzyny tyłem do rynku?
Dopiero renesans przyniósł zmianę w sposobie myślenia o rynku. W okresie nowożytnym zaczął on pełnić przede wszystkim funkcję placu reprezentacyjnego. Dlatego właśnie był on najczęściej wolny od zabudowy, a osiowo wprowadzone główne ulice wiązały go z ważnymi elementami układu przestrzennego miasta: z rezydencją, innymi placami, bramami miejskimi czy urządzeniami obronnymi. Rynki polskie kształtowane w XVII i XVIII w. miały najczęściej układ symetryczny z kościołem i ratuszem na osi kompozycyjnej placu. Cóż, nie można tego o naszym rynku powiedzieć, patrząc na niego z lotu ptaka. Może to wskazywać na fakt, że dzisiejszy plac Jana Pawła II nie powstał w czasie średniowiecznej świetności miasta, a najprawdopodobniej już po potopie szwedzkim, kiedy miasto odbudowało się ze zgliszczy.
Kolejną wskazówką jest usytuowanie na planie ówczesnego kościoła św. Katarzyny, który był obrócony absydą i prezbiterium w drugą stronę, czyli głównym wejściem na plac pomiędzy ulicami Wróblą i Gołębią, a nie na rynek. To sugeruje, że tam najprawdopodobniej znajdował się średniowieczny główny plac miasta. Wskazuje też na to układ ulic w tym rejonie.
Tu mieszkał burmistrz
Wróćmy jednak przed ratusz. Gdy dziś rozejrzymy się po „ścianach rynku”, zobaczymy szeregi XIX-wiecznych kamienic. Zbudowano je w okresie bumu osadniczego i miały one reprezentacyjny charakter. W północno-wschodnim narożniku rynku znalazł swe obszerne mieszkanie zgierski burmistrz, ale i inne mieszkania w tych domach zasiedlone były przez zamożnych mieszczan i urzędników. Plac był wówczas miejscem reprezentacyjnym, a jego północno-zachodni narożnik zamykały neoklasycystyczne jatki miejskie z początku wieku. W pozostałych budynkach dookoła rynku mieściły się sklepy, kawiarnie i inne punkty usługowe najlepszych rzemieślników.
Co ciekawe, obok reprezentacyjnych sklepów i punktów kwitł tam zwykły chłopski handel, bo na płycie rynku prawie przez cały okres XIX wieku i 20-lecia międzywojennego rozwijał się uliczny handel. Zakończyła go dopiero modernizacja rynku z II połowy lat 30. Plac zyskał wtedy klomby, kwietniki i gerydony na obrzeżach oraz nową nawierzchnię, i stał się w pełni reprezentacyjnym miejscem Zgierza.
To, co zostało po niemieckiej okupacji
Dziś jednak brak w rynku jednej z pierzei. Jest to jedna z największych strat z okresu II wojny światowej. Po zajęciu Zgierza władze niemieckie zaczęły zmieniać miasto. Ich pomysłem było stworzenie na wschodnim krańcu szerokiej reprezentacyjnej alei, która miała służyć między innymi do prowadzenia defilad i marszów z państwowych i partyjnych okazji. W tym celu wyprowadzono mieszkańców z domów ze wschodniej pierzei, a następnie wyburzono ciąg kamienic oraz jatki miejskie. Ten zabieg na zawsze zmienił obraz rynku. W latach 70. dziurę w sercu miast „zaszyto” dwupasmową aleją (dziś Armii Krajowej), która stała się dziś brzydką blizną.
Zostaw komentarz