Działo się w Zgierzu! Na dwóch Niemców stu Polaków
Działo się w Zgierzu to cykl artykułów historycznych, które przybliżają wydarzenia, postaci i miejsca z dziejów naszego miasta. Dzięki nim odbędziemy bliższe i dalsze podróże w czasie. Mają one pokazać czytelnikowi, jak złożona i interesująca jest historia naszego Zgierza.
20 marca 1942 r. to jeden z najmroczniejszych dni w historii naszego miasta. Wówczas to na placu Stodół zamordowanych przez niemiecki aparat terroru zostało 100 Polaków, działaczy niepodległościowych. Nasza pamięć może ocalić tych bohaterów dla potomności.
Przyczyna i skutek
Wszystko zaczęło się na przełomie lutego i marca 1942 r., kiedy hitlerowcy przechwycili kuriera organizacji konspiracyjnej Polska Siła Zbrojna. Dokumenty, które przy nim znaleziono, wywołały serię aresztowań wśród polskiej konspiracji. W ten sposób w rękach łódzkiego gestapo znalazł się również zgierzanin Józef Mierzyński – były podoficer 10. batalionu pancernego. Mierzyński zeznał, że w domu przy ul. Długiej 54 w Zgierzu, gdzie mieszkał przed wybuchem wojny, ukryta jest broń. Kiedy 6 marca agenci niemieccy zabrali go na miejsce, podczas przekazywania broni, udało mu się zastrzelić ich obu, a następnie zbiec i ukryć. Wywołało to jednak falę niewyobrażalnego terroru!
Odwet od pierwszych chwil
Już wieczorem 6 marca, a także w nocy Niemcy podjęli akcję represyjną. W wielu miastach Kraju Warty przeprowadzone zostały aresztowania osób podejrzanych o udział w organizacjach niepodległościowych. Łącznie aresztowano około 1000 Polaków w Łodzi, Bełchatowie, Kaliszu, Kępnie, Łasku, Ostrowie Wlkp., Pabianicach, Sieradzu, Zduńskiej Woli, Turku, Wieluniu. W Zgierzu aresztowano kilkaset osób. Ludzi spędzono do Szkoły Podstawowej nr 4 i trzymano przez noc pod bronią w sali gimnastycznej. Rano rozwieziono do łódzkich więzień. Wkrótce Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy zarządził rozstrzelanie 100 Polaków – 50 za każdego zabitego przez Mierzyńskiego gestapowca. Osoby wytypowane do egzekucji nie były przypadkowe. Większość z nich była zaangażowana w działalność konspiracyjną, a kilka pełniło różne stanowiska kierownicze głównie w Związku Walki Zbrojnej (ZWZ). Ludzie ci byli rozpracowywani i aresztowani już w 1941 i na początku 1942 r. Wymienić można tu choćby Wacława Góreckiego — komendanta dzielnicy Łódź — Północ ZWZ oraz Jana Kacpra Nowickiego — szefa Biura Informacji i Propagandy Okręgu Łódzkiego ZWZ. Cios wymierzony był także w polską inteligencję, której przedstawicielami byli m.in.: Kazimierz Kowalski – ostatni prezes Zarządu Głównego Stronnictwa Narodowego, Władysław Dzierżyński – lekarz neurolog, emerytowany pułkownik WP, brat Feliksa Dzierżyńskiego oraz ks. Stanisław Zaborowicz – współorganizator tajnej Organizacji Jedności Narodowej. Niemcom chodziło głównie o to, aby uderzyć w morale polskiego podziemia oraz zastraszyć i sterroryzować polskie społeczeństwo. Dalszych 300 byłych oficerów i podoficerów WP zostało osadzonych w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.
Makabryczne misterium
20 marca 1942 r. od wczesnych godzin rannych niemiecka policja i żandarmeria spędzała na plac Polaków mieszkających w Zgierzu i okolicznych wsiach oraz miasteczkach. Ludzi zatrzymywano na ulicy lub wyciągano z domów i kierowano na miejsce przyszłej egzekucji. Zgromadzono w ten sposób około 6 tysięcy przymusowych widzów. W dodatku spośród Polaków wybrano 100 zakładników, którzy mieli być rozstrzelani w przypadku jakiejkolwiek próby oporu. Dodać należy, że niemieccy policjanci i żandarmi uzbrojeni w broń maszynową otoczyli i pilnowali ludność polską. Można się domyślać, jaki byłby przebieg zdarzeń w razie zbiorowego protestu. Na plac przybyli oczywiście także Niemcy i to zarówno miejscowa ludność, jak i przedstawiciele władz okupacyjnych m.in.: Friedrich Übelhör – prezes rejencji łódzkiej, Herbert Mess – starosta łódzki i szef NSDAP, i inni. Około godziny 10.00 rozpoczęła się egzekucja. Skazanych doprowadzano w grupach po piętnastu, skrępowanych liną ustawiano przed trzydziestoosobowym plutonem egzekucyjnym, który co kilka minut oddawał salwę. Po egzekucji Niemcy rozkazali wyznaczonym spośród zakładników mężczyznom porozwiązywać zwłoki Polaków i załadować je na samochody. Rozstrzelanych pochowano w zbiorowej mogile, którą przygotowano wcześniej w Lesie Lućmierskim.
Echa historii
Dziś, w 80. rocznicę tej strasznej zbrodni stajemy twarzą w twarz z wojną w sąsiedniej Ukrainie. Sprawmy, by wydarzenia sprzed lat i pamięć o ofiarach stały się przestrogą i mobilizowały nas do pomocy uciekającym przed wojną ukraińskim uchodźcom. Niech ofiara stu Polaków ze Zgierza będzie dla wszystkich natchnieniem do walki o pokój, aby nie powtórzyła się ich historia.
Zostaw komentarz