Ze Zgierzem w sercu
Ojczyzna jest zawsze w sercu, również ta mała. Wielu zgierzan zabierało nasze miasto ze sobą w świat. Pamięć o nim była pocieszeniem i celem, który pozwalał im walczyć o przetrwanie, czasem dosłownie. Wielu mieszkańców ruszyło bowiem w czasie II wojny światowej na szlak, który prowadził ich do domu przez kraje Orientu i pola bitew Europy. W maju 1944 roku „Zgierz” był również u stóp góry Cassino.
Dokładnie 19 maja wzgórza „575” i „San Angelo” w środkowych Włoszech zostały oczyszczone przez polskie oddziały z wojsk niemieckich, co zakończyło bitwę o masyw Monte Cassino. Sam szczyt, na którym znajdował się broniony przez oddziały niemieckie klasztor, zdobyto dzień wcześniej. Wśród nich była grupa naszych krajanów, którzy z II korpusem polskim trafili tam po długiej tułaczce.
Formowana w Syrii, tzw. Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich uniknęła w 1940 r. losu oddziałów walczących wówczas we Francji. Przerzucona do Palestyny (wtedy pod kontrolą brytyjską) brała udział od sierpnia 1941 do początku 1942 r. w walkach w Afryce Północnej, m.in. broniąc twierdzy Tobruk. Z brygady tej oraz z jednostek formowanych w tym samym czasie w ZSRR (potocznie nazywanej od nazwiska dowódcy Armią Andersa, ewakuowanej w 1942 r. na Bliski Wschód), utworzono II Korpus Polski. Na jego czele stanął generał Władysław Anders.
W jednostkach na Bliskim Wschodzie znalazła się duża liczba zgierzan. Docierali oni do wojsk dowodzonych przez gen. Andersa różnymi drogami. Część z nich, jak Mieczysław Paszkowski, dotarło do Palestyny przez góry Kaukazu i Iran wraz z wojskami ZSRR. Mieczysław został następnie wysłany na kurs oficerski dla artylerzystów w Kara-Su. Po drodze trafił do szpitala. Tam spotkał swojego kolegę z rodzinnego Zgierza Czesława Wiśniewskiego, który również służył u Andersa. Od tej pory panowie szli przez wojnę wspólnie, w jednym oddziale. Nie był to jedyny mieszkaniec rodzinnego miasta, jakiego Paszkowski spotyka na swojej drodze z II Korpusem. W czasie pobytu w Iraku spotkał również Karola Eigera, zgierskiego Żyda, któremu cudem udało się uciec z hitlerowskiego więzienia na Radogoszczu i po serii niebezpiecznych przygód dotarł do Rumunii. Dalej przez Bałkany i Cypr wraz z grupą Żydów z Polski dotarł do wojska. Eiger wstąpił do 3. Brygady Karpackiej, w której walczył pod Tobrukiem. To nie była jego ostatnia bitwa. Podczas urlopu w Palestynie zwerbował do alianckiej armii kilku następnych ziomków ze Zgierza. Karola wysłano w końcu na urlop i na szkolenie do Iraku, gdzie spotkał Paszkowskiego. Mimo że mężczyźni znali się słabo, od razu się rozpoznali.
II Korpus przerzucono na przełomie 1943 i 1944 r. do Włoch, gdzie walczył do końca wojny. Pierwszą bitwą korpusu na półwyspie apenińskim (która natychmiast przeszła do legendy) było zdobycie ufortyfikowanego i bronionego przez doborowe oddziały niemieckich spadochroniarzy kompleksu wokół klasztoru na Monte Cassino.
O to słynne wzgórze bronione zaciekle przez Niemców walczyli również: Mieczysław Paszkowski, Czesław Wiśniewski i Karol Eiger, którzy dotarli tam ze swoimi oddziałami. Porucznik Paszkowski znalazł się na pierwszej linii, gdzie jako zwiadowca artylerii był pod ciągłym ogniem Niemców. Jak wspominał, największym piekłem było dostać się pod ogień 8-lufowych moździerzy rakietowych, z których naziści ostrzeliwali podejście do klasztoru. Całej trójce udało się przetrwać piekło tej strasznej bitwy. Po krwawych walkach (zginęło 860 żołnierzy II Korpusu, a prawie 3 tys. zostało rannych) opór wroga został złamany 18 maja, co umożliwiło przełamanie tzw. Linii Gustawa.
Następnie zgierzanie z Korpusu Polskiego brali udział w przełamaniu Linii Hitlera i Linii Gotów, m.in. zdobywając ważne strategicznie miasto portowe Ankona. W obu kampaniach Paszkowski i Wiśniewski znów ze swoją baterią osłaniali ogniem tzw. 4,5-calówki (brytyjska armatohaubica 114 mm) atakujących żołnierzy Andersa. Karol Eiger został natomiast ekspertem od kontaktów polsko-żydowskich w ramach oddziałów II korpusu polskiego.
Ostatnią bitwą II Korpusu było opanowanie Bolonii 21 kwietnia 1945 r. Po wejściu do miasta Polacy byli witani przez jej mieszkańców jak bohaterowie — kwiatami i wiwatami. Wielu z żołnierzy szybko zaczęło odwzajemniać serdeczne uczucia swoich gospodarzy. Część z nich zostało we Włoszech, ale inni, jak porucznik Paszkowski i jego przyjaciel Czesał Wiśniewski wrócili do Polski. Karol Eiger trafił po wojnie do nowo utworzonego państwa Izrael, jednak rodzinny Zgierz miał wciąż w sercu – pomagał w organizowaniu stowarzyszenia dawnych mieszkańców Zgierza.
Maciej Rubacha
Zostaw komentarz