Sztuka rozmowy
W życiu codziennym nie zwracamy uwagi na to, że jednym z największych darów, jakie człowiek dostał od Stwórcy, jest dar mówienia.
Potrzebujemy jednak obecności ludzi, by móc dzielić się swoimi spostrzeżeniami, radościami i smutkami. Gdybyśmy byli jedynymi na świecie istotami, prawdopodobnie nie szukalibyśmy sukcesów, bo i tak nie mielibyśmy z kim podzielić się swoją radością. Seneka w swoich listach moralnych do Lucyliusza pisał, że „żadna rzecz, choćby była bardzo wyborna i zbawienna, nie sprawi mi przyjemności, jeśli mam poznać ją sam jeden. Gdyby ofiarowano mi mądrość pod warunkiem, bym trzymał ją zamkniętą w sobie i nikomu jej nie udzielał, odrzuciłbym ten dar”.
Istotne jest również to, jak rozmawiamy – od tego zależy jakość naszego życia społecznego, a szczególnie rodzinnego. Wymiana zdań bowiem zaspokaja wewnętrzną potrzebę wyrażenia siebie czy swojego stosunku do świata zewnętrznego, ale nie zawsze wystarczy dobranie odpowiednich słów. Wiele zależy od nasycenia emocjonalnego słów, które stanowią tylko swoiste rusztowanie budowli.
Emocje w komunikacji – zauważmy – mają dwa oblicza: pomagają we wzajemnym porozumieniu albo utrudniają je.
Chyba najbardziej brzemienna w skutki jest w tym kontekście nieśmiałość, czyli brak wiary w siebie, wynoszona najczęściej z domu na skutek błędów rodzicielskich. Pojawia się ona tam, gdzie w domu nie ma zwyczaju prowadzenia rozmów; w których rodzice, najczęściej ojcowie, ograniczają się do zadawania zdawkowych pytań albo onieśmielają dziecko swoją racją na każdy temat. Tak wychowywany dorosły człowiek, uważa, że nie ma nic wartościowego do powiedzenia. Nieśmiałość może zbudować bariery, które później w praktyce są nie do obalenia i często skazują człowieka na izolację. Troską rodziców powinno być zatem, aby do tego nie dopuścić. Dziecku trzeba stworzyć odpowiednią atmosferę, w której chętnie będzie rozmawiało z dorosłymi. Ci zaś najpierw sami muszą nauczyć się słuchać. Dopiero wówczas można dostrzec lęki i pragnienia drugiego człowieka i zdobyć zaufanie, które przydaje się w czasie, gdy nasza pociecha jest w trudnym wieku młodzieńczego buntu. Tylko w takiej sytuacji istnieje szansa, że dziecko nie będzie szukać „sensu życia” u zewnętrznych autorytetów czy w używkach i nie będzie musiało ukrywać swoich problemów przed rodzicami. A potem schemat ten, już w dorosłym życiu, przeniesie na własną rodzinę.
To w taki sposób buduje się autorytet. Nie przez udowadnianie dziecku swojej wszechwiedzy, a przez chęć słuchania i zrozumienia i pozostawanie w gotowości do rozmowy.
Dariusz Spanialski
Zostaw komentarz