Składowisko Eko-Boruty – temat gorący
Temat składowiska odpadów niebezpiecznych po państwowych zakładach Boruta w Zgierzu nie daje o sobie zapomnieć. I dobrze, że tak się dzieje. Na początku grudnia ukazał się raport Najwyższej Izby Kontroli podejmujący ten od lat nierozwiązany problem. Kontrola NIK obejmowała okres minionych 10 lat. W jej wyniku ustalono, że mimo negatywnej postawy spółki Eko-Boruta „Starosta Zgierza nie starał się skutecznie rozwiązać prawa użytkowania wieczystego terenów składowisk”[1], a„kolejni Marszałkowie Województwa Łódzkiego (mimo prawnego obowiązku) nie egzekwowali obowiązków nałożonych decyzjami administracyjnymi wydanymi w latach 2006, 2007 i 2013, dotyczącymi rekultywacji składowisk oraz ograniczenia negatywnego oddziaływania na środowisko.”[2] W konsekwencji miasto nie miało prawnych możliwości uprzątnięcia terenu.
Kontrolerzy NIK zwrócili uwagę w swoim dokumencie na niską aktywnośćkolejnych marszałków województwa na rzecz zmiany wydanych decyzji w związku z faktyczną sytuacją na składowisku, na którym stopniowo rosła góra nielegalnie zwożonych odpadów. Sprzyjał tej sytuacji brak regularnych kontroli z urzędów odpowiedzialnych za składowiska i nieegzekwowanie obowiązku rekultywacji terenu przez prywatną spółkę.
Władze miasta próbowały rozwiązać problem
Jednocześnie kontrola stawia w pozytywnym świetle władze miasta Zgierza, które próbowały znaleźć rozwiązanie istniejącego od kilku dekad problemu. Kontrolerzy wykazali też, że Marszałek Województwa Łódzkiego i Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska również bezskutecznie próbowali skłonić Eko-Borutę do usunięcia nielegalnie zgromadzonych odpadów. Spółce już w 2013 roku cofnięto zezwolenie na prowadzenie odzysku, zbierania i transportu odpadów innych niż niebezpieczne, a mimo to jeszcze w kwietniu 2015 roku na składowisko przy ulicy Miroszewskiej wwożono i składowano odpady. Rosło zatem zagrożenie ekologiczne, podczas gdy – jak czytamy w raporcie – „Eko-Boruta nie zrobiła nic, by zapobiec temu zagrożeniu. Pierwszy likwidator spółki wskazał, że „fakt ten był poza jego wiedzą”, drugi likwidator, że z powodu braku środków nie był w stanie ponosić opłat z tytułu odcieków ze składowiska.” I tak koło się zamknęło. A podtrzymywaniu swoistego klinczu sprzyjał pat administracyjny.–W Zgierzu nie kontrolowano regularnie składowisk i nie egzekwowano obowiązku rekultywacji terenu.W związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami NIK skierowała 2 zawiadomienia do prokuratury. Jednocześnie zwracamy też uwagę, że bez wsparcia finansowego samorządów nie jest możliwe skuteczne przeciwdziałanie dalszej degradacji środowiska ze strony tych składowisk – powiedział Prezes NIK Marian Banaś. Władze miasta potwierdzająte słowa. – O sytuacji bez wyjścia, w której znalazł się Zgierz i inne samorządy, które mają na swoich terenach takie składowiska jak my, prezydent miasta mówił już dawno, pukał do każdych drzwi, za którymi potencjalnie mogliśmy otrzymać pomoc, proponował różne rozwiązania – mówi Bohdan Bączak, zastępca prezydenta Zgierza.
Komisja sejmowa o składowiskach odpadów
W pierwszej połowie grudnia odbyło się, niezależnie od publikacji raportu, posiedzenie sejmowej komisji z udziałem samorządowców, w tym władz Zgierza oraz parlamentarzystów z województwa łódzkiego reprezentujących różne opcje polityczne. Najczęściej powtarzającymi się postulatami była budowa centralnej spalarni odpadów za pieniądze z budżetu państwa oraz powstanie spec ustawy, która pomogłaby samorządom w rozwiązaniu problemu składowisk. O taką ustawę w połowie 2019 roku wnioskował u parlamentarzystów Ziemi Łódzkiej również Prezydent Miasta Zgierza, jednak apel
[1] Raport NIK, Zapobieganie zagrożeniom ze strony składowisk pozakładowych z terenów województwa łódzkiego, 8 grudnia 2020, https://www.nik.gov.pl/kontrole/P/19/112/LLO/
[2] Raport NIK, Zapobieganie zagrożeniom ze strony składowisk pozakładowych z terenów województwa łódzkiego, 8 grudnia 2020, https://www.nik.gov.pl/kontrole/P/19/112/LLO/
ten do tej pory pozostał bez jakiejkolwiek odpowiedzi. – Każdy pomysł, który nas przybliży do rozwiązania tematu jest dobry. Sceptycznie podchodzę do budowy spalani, głównie dlatego, żepo pierwsze nikt nie mówi o tym, skąd mają pochodzić środki na jej sfinansowanie. Po drugie, bez odpowiedzi pozostaje pytanie o jej lokalizację. Ciekaw jestem, który samorząd w Polsce miałby mieć na swoim terenie instalację, która będzie oddziaływać w sposób znaczący na środowisko? Wolałbym jednak, abyśmy skoncentrowali energię na stworzeniu technologii dla konkretnego składowiska, która pozwoli zneutralizować jego zawartość. Wykopywanie z ziemi tego, co tam jest, samo w sobie może być bardzo niebezpieczne. Z tego powodu samo środowisko naukowe i instytucje ochrony środowiska promują takie właśnie rozwiązania, które umożliwiają neutralizację odpadów na miejscu – mówi Bohdan Bączak.
Samorządowcy uczestniczący w posiedzeniu komisji podnosili też temat słabej pomocy finansowej ze środków krajowych lub europejskich na dofinansowania likwidacji dzikich wysypisk. W 2020 roku starało się o takie 14 samorządów w Polsce, ale dostały je tylko 3 i nie ma wśród nich powiatu zgierskiego. W obliczu takiej sytuacji pytali ministra środowiska o alternatywne rozwiązania, bo żądnego z samorządów nie stać na tego rodzaju wydatki z budżetów własnych.
Czy jest szansa na jakiegokolwiek rozwiązanie? Posiedzenie komisji nie zakończyło się stworzeniem listy wniosków czy rekomendacji.
Renata Karolewska
Zostaw komentarz