Nigdy nie wstydź się za swoje marzenia
Pisała od zawsze, od najmłodszych lat, wygrywając wszystkie lub niemal wszystkie konkursy literackie, do których przystępowała. Dziś jej mentorką i ulubioną współczesną pisarką jest Krystyna Wajda. Uwielbia też Adama Mickiewicza i Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Zakochała się w nich w szkole średniej. Przeczytała wszystko o nich i wszystko, co napisali.
Renata L-Warszawska, zgierzanka mieszkająca od kilku lat w Jaworznie marzy o tym, by móc pisać oraz, by wypromować swoją twórczość w rodzinnym mieście.
Bardzo dokładnie pamięta datę swojej wyprowadzki do Jaworzna. Ze Zgierza wyjechała 24 października 2014 roku. Jak mówi, pojechała za miłością swojego życia, Danielem. To on jest od wielu lat jej przyjacielem, pomocą i inspiracją do pracy twórczej. Oboje są – jak to się mówi – po przejściach. Mają za sobą nieudane związki i dzieci, które szczęśliwie zżyły się z sobą. Wychowują też wspólną córkę 5-letnią Marcelinę, która urodziła się z rozszczepem zębodołu i wargi, a z czasem okazało się, że dziewczynka cierpi również na autyzm. Pani Renata doskonale zatem rozumie cierpienie dzieci i rodziców. Dlatego wykorzystuje swój talent, pasję i czas na pomaganie swojemu dziecku i innym młodym ludziom dotkniętym chorobami. Jednym z nich jest cierpiący na mukowiscydozę Tomek, którego poznała, mieszkając już na Śląsku. Specjalnie dla niego napisała i wystawiła w tamtejszym teatrze miejskim charytatywne przedstawienie, z którego dochód został przeznaczony na leczenie młodego mężczyzny. Niedawno promowała też swoją najnowszą książkę „Spowiedź grzecznej”, a to, co udało się uzyskać ze sprzedaży książek, przeznaczyła na rehabilitację córki. – Potrzebujemy na jej leczenie sporo pieniędzy. Przed Marcysią jeszcze kilka operacji twarzo-czaszki, w tym przeszczep zębodołu. Poza tym potrzebuje rehabilitacji w związku z autyzmem – mówi matka dziewczynki.
Literatura to jej żywioł
Pisze nie tylko powieści, ale także wiersze, teksty piosenek, teksty dramatyczne, scenariusze teatralne i bajki dla dzieci. W Zgierzu skończyła podstawówkę i ekonomik, potem były studia psychopedagogiczne w Łodzi. Nie poszła jednak do pracy w zawodzie, szukała swojego miejsca. Długo nie wiedziała, co chce w życiu robić. W końcu odkryła to, co miała pod ręką i co zawsze jej towarzyszyło, czyli pisarstwo. Stwierdziła, że chce robić to zawodowo. Wcześniej, już w liceum odkryła w sobie pasję, a iskrą, która rozpaliła ogień, był wiersz Guillaume Apollinaire’a „Pożegnanie”:
Zerwałem tę gałązkę wrzosu
Wspomnieniem będzie jesień ścięta
Rozłączą nas wyroki losu
Przeszłości woń gałązka wrzosu
O tym że czekam cię pamiętaj (przekład Julii Hartwig – przyp. red.)
Wtedy właśnie poczuła potrzebę przelewania na papier bardziej lub mniej wymyślonych historii, emocji, refleksji. W rozwinięciu skrzydeł pomógł jej artystyczny klimat w domu. Młodą Renatę ciągnęło na scenę. Potem jednak pojawiła się miłość do pisania. W pewnym momencie wydała własnym sumptem tomik wierszy „Do przyjaciela”, który rozdawała znajomym i rodzinie. Jeden z egzemplarzy trafił do rąk jej ciotki. – Ona zawsze lubiła dużo czytać. Kiedy przeczytała moje wiersze, zwyczajnie stwierdziła „zrób coś z tym”. Ja jednak dalej uczyłam się, pracowałam, przelewałam na papier to, co widzę, co czuję. I tak się to wszystko rodziło i rozwijało – wspomina pisarka.
Inspiracje są wszędzie
Pomysły na książki i wiersze pojawiają się w jej głowie same i niespodziewanie. – Czasem budzę się w nocy z gotową historią. Wtedy nie mogę już spać. Bez względu na godzinę, wstaję i piszę. Te pomysły są jak olśnienie – mówi. Jej wiersze są często emanacją emocji. A jest szczególnie wrażliwa na ludzką znieczulicę. – Czasem ktoś powie na przykład: weź go zostaw, on pije. To, co wtedy czuję, jest nie do opisania. Bo to nie tak. Nie znoszę znieczulicy wobec dzieci i zwierząt. A w życiu zdarzają się różne sytuacje, czasem coś mnie dotyka i wtedy zaczynam pisać.
Potwierdzeniem tych słów jest wydana w ostatnim czasie powieść „Spowiedź grzecznej” – historia kobiety, która za wszelką cenę chce być kochana, ale w pewnym momencie upada, by ostatecznie podnieść się. Autorka pokazuje trudną walkę z depresją, z całym światem… – Poprzez tę książkę chciałam uczulić ludzi na to, że obok żyje inny człowiek i nie można go kopać, tylko trzeba do niego podejść, zainteresować się nim – mówi Renata L-Warszawska.
Odrodzona
Ma na imię Renata, co z języka łacińskiego oznacza „odrodzona”. Może dlatego pomimo trudności, ciągle idzie do przodu. Jej celem jest szczęście dzieci – żeby sobie poradziły w życiu. Dla siebie chce tylko pisać – to jej marzenie, pasja i motor do działania. – Chciałabym wydawać więcej książek. Jedną z nich są „Bezdomne dusze” o artyście malarzu i o dziewczynie, którą on bardzo kochał, a która wyszła za innego. Ostatecznie ona traci swoje dawne życie i zdrowie – traci wzrok. Kiedy spotykają się ponownie, jej jedynym marzeniem jest zobaczyć go jeszcze raz. Wówczas on wpada na niezwykły pomysł – pisarka ujawnia skrawek kolejnej historii. Jednak aby wydawać książki, autor musi mieć sponsora, bo opłacenie procesu wydawniczego i dystrybucja są dość kosztowne. Sama ma wiele pomysłów, które z tego powodu pozostają niezrealizowane. Nie poddaje się jednak i nie traci energii do działania. Ma wsparcie w najbliższych. Czasem też wspomina słowa, które usłyszała od Sławka, kolegi z czasów, gdy mieszkała w Zgierzu. Powiedział jej coś, co mocno utkwiło w pamięci: „Nigdy nie wstydź się za marzenia. Kto tego nie rozumie, to jego sprawa”. – Ta myśl bardzo popchnęła mnie do przodu. Mam nadzieję, że będzie mu miło, że pamiętam te słowa –mówi pani Renata.
Kto wie, być może, jeśli spełni się jej marzenie o promocji jej powieści i wierszy w rodzinnym Zgierzu, będzie miała okazję osobiście podziękować mu za te słowa.
Renata Karolewska
Zostaw komentarz