Nadchodzi plastikowa rewolucja
Przez ostatnich 65 lat produkcja plastiku wzrosła z 2 mln ton do 348 mln ton rocznie! Ten gigantyczny wzrost widoczny jest nie tylko w statystykach, ale przede wszystkim w skali zanieczyszczenia wód i oceanów – tworzywa sztuczne stanowią obecnie 85 procent wszystkich odpadów morskich, a przy obecnym tempie produkcyjnym szacuje się, że za 30 lat w akwenach plastiku może być więcej niż ryb. Unia Europejska chce położyć kres dalszej degradacji środowiska, wprowadzając do życia ogromne zmiany systemowe.
Pomysły ograniczenia plastikowych produktów jednorazowego użytku spływały z Brukseli już od czerwca 2019 roku. Parlament europejski i rada UE zatwierdziły wówczas dyrektywę dotyczącą redukcji wpływu niektórych produktów z tworzyw sztucznych na środowisko. Z początkiem 2021 roku na producentów nałożony został nowy podatek „plastic tax” – każdy kilogram materiału, który nie zostanie poddany recyklingowi przy produkcji opakowań z tworzyw sztucznych, będzie ich kosztował 80 eurocentów. Na kartach historii to jednak 3 lipca bieżącego roku miał zapisać się jako początek „plastikowej rewolucji”, bowiem do tego dnia państwa członkowskie UE miały czas, by przygotować się do zmian i wdrożyć zakaz wprowadzania do obrotu 10 plastikowych produktów jednorazowych takich jak: talerze, sztućce i mieszadełka do napojów, słomki, polistyrenowe kubki i pojemniki na żywność, a także patyczki higieniczne do uszu i patyczki mocowane do balonów. Dyrektywa dodatkowo narzuca obowiązek wprowadzenia oznaczeń na artykułach higienicznych, które po jednym użyciu trafiają do kosza (chusteczki nawilżane, tampony, podpaski). Celem jest tu umożliwienie dokonywania świadomych wyborów konsumenckich. Dalsze etapy przewidują również zakaz wprowadzania do obrotu plastikowych nakrętek i wieczek lub ich stałe przymocowanie do butelek. Za niespełna cztery lata, wszystkie butelki plastikowe będą musiały być wykonane w minimum 25 proc. z materiałów pochodzących z recyklingu. To wszystko i tak jest dopiero początkiem wielkiej plastikowej rewolucji.
Poślizg z banem na plastik w Polsce
Choć nowe przepisy już obowiązują, a UE przygotowała szczegółową strategię kolejnych działań aż do 2030 roku, to nadal jednak wiele państw Wspólnoty – również Polska – nie zdążyło zaimplementować nawet podstawowych zapisów dyrektywy. Opóźnienie tłumaczył Sekretarz Stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska Jacek Ozdoba w wywiadzie dla Polsat News: Czekaliśmy ponad rok, aż wytyczne zostaną zaprezentowane do krajów członkowskich (…). Przygotowana dyrektywa Single Use Plastic, szczerze mówiąc, była trochę niedbała, dlatego że nie zawierała precyzyjnych sformułowań. Bez tego nie byliśmy w stanie prawidłowo implementować przepisów. Jednocześnie Ozdoba podkreśla, że do tej pory zostały podjęte inne działania w zakresie zmian prawnych dotyczących ochrony środowiska i zapowiada, że unijne regulacje wejdą w życie jesienią.
Co to oznacza w praktyce?
Oprócz producentów opakowań, zmiany odczuje w pierwszej kolejności sektor spożywczy i branża gastronomiczna. O ile w sieciówkach zgierzanie już od kilku tygodni swoje zamówienia otrzymują w papierowych opakowaniach, a posiłek popijają colą przez eko-słomkę, tak mniejsze, lokalne punkty gastronomiczne wciąż stoją jeszcze przed decyzją, na jakie rozwiązania zgodne z nowymi rozporządzeniami unijnymi postawić. Do wyboru jest cała gama produktów przeznaczonych dla barów i restauracji: jadalne, otrębowe naczynia, pojemniki i pokrywki z trzciny cukrowej, ale także drewniane sztućce, talerzyki i kubki papierowe lub z tzw. „bioplastiku” PLA. Trzeba liczyć się jednak z większymi wydatkami – dla porównania jeden plastikowy talerz kosztuje około 20 gr, natomiast jeden eko-talerz to już kwota rzędu 4 zł. Taki wzrost kosztów z pewnością odbije się również na portfelach klientów, ale jak przekonuje dr inż. Krystian Szczepański w rozmowie z agencją Newseria Biznes: Całkowite koszty, także środowiskowe i zdrowotne, są o wiele wyższe niż koszty naczyń ekologicznych, które nadal uważane są przez konsumentów za zbyt drogie.
Po co to wszystko?
Tworzywa sztuczne towarzyszą nam na każdym kroku: foliowe rękawiczki, jednorazowe torby czy owinięte folią ogórki stały się codziennością. Od lat toczy się walka o ograniczenie wytwarzanych śmieci, pojawiają się kolejne regulacje prawne, ale problem wciąż nie znika. Ogromne ilości tworzyw sztucznych deponowanych na składowiskach ulegają bardzo powolnemu rozpadowi, przenikając do gleby i wód w formie zagrażającej zdrowiu toksyny.
Badania wykazały, że mikroplastik, mylony przez ryby z planktonem, bardzo często staje się ich pokarmem, co skutkuje nagromadzeniem toksycznych substancji w ich organizmach. Cząsteczki plastiku odnaleziono w dorszach, makrelach i tuńczykach, a to właśnie te gatunki najczęściej pojawiają się w naszym menu. Krokiem milowym do zwycięstwa w tej cywilizacyjnej batalii, w której wygraną jest zdrowie wszystkich mieszkańców globu, nie są więc same przepisy, ale nasze własne decyzje konsumenckie. Warto o tym pamiętać, wybierając się na kolejne zakupy.
Kinga Lewandowska
Zostaw komentarz