MKP Boruta Zgierz. Bez porażki
Nie powtórzyła się sytuacja z zeszłego roku, gdy ze względu na pandemię odwołano rundę rewanżową IV ligi. Akurat Łódzki Związek Piłki Nożnej, po rozmowach ze wszystkimi klubami, zdecydował się kontynuować rozgrywki. Zgierski Boruta wciąż w czołówce, choć bez kompletu zwycięstw.
Przygotowania do sezonu wiosennego rozpoczęto już w styczniu. W okresie przygotowawczym zgierska drużyna rozegrała osiem meczów sparingowych. Część z nich przegrała i to wyraźnie: 1:6 z liderem IV ligi grupy śląskiej Rakowem Częstochowa, 4:8 z III-ligowcem RKS Radomsko czy 1:8 z Wisłą II Płock występującą na co dzień w IV lidze na Mazowszu. – Może na papierze te wyniki nie wyglądają dobrze, ale to świetny materiał do analizy. Świadomie rywalizowaliśmy z zespołami z wyższych lig czy grającymi w innych systemach, aby przy lepszym przeciwniku chłopcy zobaczyli, co można jeszcze poprawić – tłumaczy Radosław Koźlik, szkoleniowiec MKP Boruta Zgierz. – Wnioski zostały wyciągnięte.
Dobry start
Optymizm trenera potwierdziła inauguracja rundy rewanżowej. Zgierzanie pokonali na wyjeździe Włókniarza Zelów 2:0. „Zawodnicy Boruty byli głodni gry o punkty i zwycięstw, dlatego wyszli na to spotkanie niezwykle zdeterminowani i już od pierwszej minuty gry przejęli inicjatywę, spychając gospodarzy do głębokiej defensywy. O ich przewadze mówi choćby seria rzutów rożnych (pięć) w pierwszych 10 minutach” – czytamy na stronie internetowej klubu. Pierwszy na listę strzelców wpisał się Kamil Andrysiak (strzał z 25 metrów), wynik ustalił Patryk Pietrasiak, wykorzystując dobre podanie Oleksija Naidyshaka. – Zelów to zawsze był dla nas trudny teren, dlatego cieszę się, że chłopaki realizowali założenia taktyczne i zagrali na zero z tyłu – podsumowuje Radosław Koźlik.
Festiwal strzelecki
Pierwszy mecz w Zgierzu przez pewien czas stał pod znakiem zapytania. Jednak kapryśna wiosenna pogoda nie wpłynęła znacząco na murawę przy ulicy Wschodniej i Boruta nie został zmuszony do korzystania z boiska zastępczego. Pojedynek z Nerem Poddębice rozpoczął się od szybko strzelonej bramki (w 3 minucie Oleksii Naidyshak) i możliwie, że zgierzanie zbyt szybko uwierzyli, że mecz jest rozstrzygnięty. Ner wyrównał i dopiero w końcówce pierwszej połowy zgierzanie znów wyszli na prowadzenie (gol Kamila Andrysiaka). W przerwie szkoleniowiec „przypomniał” zawodnikom, że założeniem było utrzymywanie się przy piłce i prowadzenie gry. Już w 49. minucie swój festiwal strzelecki rozpoczął Patryk Pietrasiak. Napastnik Boruty czterokrotnie w drugiej połowie pokonał bramkarza Neru, rywale odpowiedzieli tylko jednym trafieniem. Efektowne 6:2 na długo pozostanie w pamięci kibiców, którzy mecze rozgrywane przy ulicy Wschodniej mogą obserwować dzięki transmisji live na fb „Świata z góry”.
Walka do końca
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tymczasem w dwóch kolejnych spotkaniach Boruta nie zdobył kompletu punktów. Najpierw zgierzanie zremisowali w Nieborowie z tamtejszym Orłem 2:2 (trzy rzuty karne wykonywane przez Patryka Pietrasiaka, z czego dwa skutecznie, Boruta grający ostatnie pół godziny w osłabieniu). „Żadna z drużyn nie odstawiała nogi, walka była do końca” – tak podsumowano spotkanie w Nieborowie na kanale You Tube „Magazyn Niższych Lig”. Natomiast w kwietniowych derbach powiatu zgierzanie bezbramkowo zremisowali ze Zjednoczonymi Stryków.
Cieszy świetna dyspozycja strzelecka Patryka Pietrasiaka, zgierzanin z 26 trafieniami jest samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców IV ligi grupy łódzkiej. Dobrze w zespole odnaleźli się piłkarze, którzy w przerwie zimowej zasilili skład Boruty: Dawid Berg (już w zeszłym roku trenujący z drużyną, ale trapiony kontuzjami) oraz Mateusz Misiak (wypożyczony z Sokoła Aleksandrów). Martwić może dobra forma ŁKS II Łódź, który z kolejki na kolejkę umacnia się na pozycji lidera IV ligi. Zgierzanie zajmują obecnie czwarte miejsce, tracąc do łodzian dziewięć punktów.
Zostaw komentarz