Mikroby w akcji (cz.1)
Bakterie, grzyby, drożdże i inne drobnoustroje kojarzymy zazwyczaj z chorobami i odruchowo chcemy je zwalczać. Jednak mikroby pomagają nam żyć.
Wszystkie powierzchnie tego świata są zasiedlone przez mikroorganizmy. Gdyby mikroby były czerwone, cały świat, włącznie z naszą skórą, ubraniami i meblami, byłby tego koloru. Ich całkowita masa wielokrotnie przekracza masę wszystkich zwierząt na ziemi. Ale o drobnoustrojach wiemy niewiele. Znamy zaledwie pół procent prawdopodobnie występujących na ziemi bakterii, 2 procent grzybów, 10 procent glonów i 20 procent pierwotniaków. O współdziałaniu mikroorganizmów nie wiemy prawie nic. Dlatego badania japońskiego profesora Teruo Higi trwały tyle lat, a ich wynik był w pewnej mierze skutkiem przypadku. Badacz z uczelni na Okinawie odkrył technologię efektywnych mikroorganizmów (EM) polegającą na namnażaniu i wykorzystywaniu drobnoustrojów, które utrzymują procesy życiowe i zapewniają zdrowie. Płynna mieszanka 81 pożytecznych bakterii fotosyntetycznych, bakterii kwasu mlekowego, drożdży i grzybów, wyhodowanych na bazie melasy, stymuluje proces regeneracji środowiska (od gleby po ludzki żołądek), czyli przywraca naturalną równowagę w ekosystemach, które zostały naruszone działalnością człowieka.
Teoria środowiska
Gdy po wykładzie w berlińskiej klinice Charite Robert Koch, bakteriolog i odkrywca prątka gruźlicy, powiązał występowanie wielu patogennych mikroorganizmów z chorobami, zinterpretowano to tak, że mikroorganizmy wywołują choroby. W obliczu medycznego dogmatu nikt nie zbadał, czy założenie było słuszne. Zapomniano bowiem o teorii głoszonej w tym samym czasie przez Rudolfa Virchowa, patologa z tej samej kliniki, który przekonywał, że sam mikroorganizm nie ma wpływu na nic, a decydującym czynnikiem jest środowisko.
Wydają się to potwierdzać codzienne eksperymenty każdej gospodyni. Weźmy na przykład mleko. Świeże po udoju zostawione w pokoju skwaśnieje i zgęstnieje, zmieniając się w smaczne mleko zsiadłe, natomiast mleko pasteryzowane w tych samych warunkach się zepsuje — jego smak będzie gorzki, a struktura nitkowata. Bowiem w świeżym mleku przewagę zyskują bakterie kwasu mlekowego, w pasteryzowanym — bakterie coli.
Za życia Virchowa jego teoria nie została przyjęta, ale później naukowcy ją udowodnili. W filmie dokumentalnym pt. „Inwazja mikroorganizmów” uczeni z Australii i Wielkiej Brytanii pokazali, jak chorobotwórcze drobnoustroje mogą się zagnieździć, jeśli naturalne środowisko zostanie zaburzone przez niewłaściwe zabiegi higieniczne.
Gleba jako organ trawienny
Trudno nie zgodzić się z Teruo Higą, gdy pisze w swej książce „Rewolucja w ochronie naszej planety”, że powinniśmy traktować nasze zdrowie holistycznie. Możemy jeść zdrowo i uprawiać jogging, ale gdy w roślinach nie ma zbyt wielu wartości, bo gleba, która je wydała, jest jałowa, a biegając, wdychamy spaliny, nie osiągniemy efektów, na jakie liczymy. Dlatego powinniśmy doprowadzić do tego, by powietrze i woda były czyste, gleby żyzne, a nasze środowisko zdrowe.
Dzięki technologii efektywnych mikroorganizmów rolnicy osiągają większe plony i odporne na patogeny zbiory, a konsumenci bogaty w substancje odżywcze produkt. Mikroby w EM czerpią bowiem energię ze związków chemicznych szkodliwych dla człowieka i zwierząt, które dzięki ich pracy stają się nieszkodliwe i mogą być dalej przetwarzane przez inne drobnoustroje. To właśnie mikroby kierują procesem rozkładu substancji organicznych w glebie, która jest organem trawiennym roślin.
Z udziałem efektywnych mikroorganizmów w Europie uprawia się warzywa i owoce, wytwarza ser i uzyskuje jaja. Walory smakowe, dłuższa świeżość i wydajność to nie wszystko. Kiedy na przykład krowy (drób) otrzymują paszę wzbogaconą EM, dobrze trawią. Dobre trawienie powoduje, że obornik pochodzący od tych zwierząt daje mniej możliwości rozwoju niewłaściwej mikroflory. Jeśli obora (kurnik) jest dodatkowo spryskiwana EM, mnożenie się niepożądanych mikrobów jest niemożliwe. A to oznacza, że w dużych stadach stan zdrowia krów (drobiu) nie stanowi problemu. Mikroorganizmy wprowadzone do gnojowicy bydlęcej bardzo szybko eliminowały pałeczki salmonelli.
EM stosują też gospodarstwa rybne. Wzrosła wysokość wylęgu, a odpadki przestały być zapachowym problemem dla całej okolicy.
Odorom stop!
To, co my uważamy za gnijące i śmierdzące, jest wyborną strawą dla mikroorganizmów, wyjaśnia Teruo Higa. Jeśli coś zaczyna cuchnąć, oznacza to, że w tym środowisku rozwinęły się niepożądane mikroorganizmy. Jeśli zaczną dominować pożyteczne mikroby, materiał organiczny przestaje wydzielać odór. To dlatego technologia EM sprawdza się dobrze przy oczyszczaniu ścieków i wody. W Tajlandii używa się nawet oczyszczonych ścieków do nawadniania trawnika lub odprowadza je przez wodospad do stawu, w którym żyją karpie.
O tym, jak skuteczne są EM w walce z odorem, przekonali się mieszkańcy Janowca, gdy wielka woda zalała ich domy oraz pola uprawne w całej okolicy. Osady powodziowe zanieczyściły wszystko, co spotkały na swej drodze. Po zejściu wody smród był nie do zniesienia, domy były zagrożone inwazją grzyba, pola — brakiem plonów przez kolejne lata, a w powietrzu wisiało zagrożenie epidemiologiczne. We współpracy ze strażą pożarną przeprowadzono oprysk całego miasteczka efektywnymi mikroorganizmami. Rezultat był natychmiastowy — w ciągu 12 godzin odór całkowicie ustąpił! Zresztą technologia EM niwelowała skutki największych katastrof ostatnich lat — zastosowano ją z dobrym skutkiem w Tajlandii po tragedii tsunami oraz na Haiti po trzęsieniu ziemi.
Katarzyna Lewkowicz-Siejka
Zostaw komentarz