Kuźnia siłaczek – o zgierskim seminarium nauczycielskim
Styczeń to miesiąc nowych początków, wielkich planów i postanowień, które często kończą się szybciej, niż zdążymy je zapisać. Ale w styczniu zdarzały się też rzeczy wielkie. Właśnie w tym miesiącu równo 106 lata temu Zgierz wkroczył na mapę edukacyjną Polski. Powstała tu instytucja, która zmieniła życie tysięcy ludzi – Państwowe Seminarium Nauczycielskie Żeńskie. To nie była zwykła szkoła. To było miejsce z duszą.
Rok 1918 to czas, gdy Polska budziła się do życia po 123 latach zaborów. W Zgierzu, mieście pełnym fabryk i pary, pojawił się nowy pomysł. Józef Słaboszewicz, przewodniczący Rady Miejskiej spojrzał na swoje miasto i powiedział: „Potrzeba nam nauczycieli!”. Ale nie takich z przypadku. Potrzeba było wykształconych, gotowych do pracy w szkołach powszechnych, które wyrastały jak grzyby po deszczu w młodym państwie.
Władze miasta szybko wzięły się do pracy. Wysłały pismo do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z prośbą o utworzenie seminarium nauczycielskiego. Nie czekały na odpowiedź z założonymi rękami. Zobowiązały się zapewnić tymczasowe lokale i teren pod budowę. Ministerstwo się zgodziło.
Kobieta, która zmieniała rzeczywistość
Do stworzenia seminarium wyznaczono dr Stefanię Kuropatwińską. Jeśli ktoś myśli, że to była kobieta delikatna i niezdecydowana, jest w dużym błędzie. Stefania była prawdziwą liderką. Przyjechała do Zgierza z głową pełną pomysłów i od razu zabrała się do pracy. Już w lutym 1919 r. pierwsze kandydatki na nauczycielki usiadły w ławkach w wynajętym budynku. Co prawda był niewielki i w fatalnym stanie: ciemny, zawilgotniały i ciasny jak na potrzeby szkoły dla dziewcząt, ale można było zaczynać kształcić „siłaczki”.
To były czasy prowizorki, ale Kuropatwińska wiedziała, że prawdziwy rozwój wymaga trwałych fundamentów. Władze miasta wyznaczyły teren pod budowę szkoły i internatu. I tak zaczęła się wielka inwestycja. W 1922 r. wylano fundamenty, w 1925 ukończono internat, a w 1927 – gmach seminarium wraz z salą gimnastyczną. Na mokradłach wyrósł nowoczesny kompleks edukacyjny otoczony parkiem, sadem i ogrodem warzywnym.
Najpiękniejsza szkoła w Polsce
Seminarium szybko zyskało miano jednej z najnowocześniejszych szkół w kraju. Nie chodziło tylko o budynki. To była szkoła, która łączyła naukę z praktyką. Kandydatki uczyły się w teorii i od razu ćwiczyły swoje umiejętności w przyległej Szkole Ćwiczeń. W 1936 r. placówka dostała swojego patrona – Stefana Żeromskiego. Przed gmachem stanął jego pomnik wykonany przez znanego rzeźbiarza Aleksandra Żurakowskiego.
Żeromski nie był przypadkowym wyborem. Jego pisma mówiły o sile edukacji i odpowiedzialności za młode pokolenia. Seminarium miało nie tylko uczyć, ale i wychowywać. Dodatkowo ten wzór – autor „Siłaczki” był znajomym S. Kuropatwińskiej.
A potem przyszła wojna…
i wszystko zmieniła. W 1939 r. Niemcy wkroczyli do Zgierza i zajęli budynki seminarium na szpital wojskowy. Edukacja zeszła na dalszy plan. Ale duch tej szkoły nie zginął. W 1945 r. po wyzwoleniu miasta, Stefania Kuropatwińska wróciła do pracy. Rozpoczęła starania o odzyskanie budynków. W styczniu 1946 r. szkoła ponownie otworzyła swoje podwoje. Były zniszczenia, brakowało sprzętu, ale nikt się nie poddawał. Seminarium przekształcono w Państwowe Liceum Pedagogiczne. Teraz uczyli się tu zarówno chłopcy, jak i dziewczęta.
Dziedzictwo
Stefania Kuropatwińska zmarła w 1948 r., ale jej dzieło przetrwało. To ona dała tej szkole duszę, którą czuje się do obecnych czasów. Dziś budynek stoi jako świadectwo historii i miejsca, które zmieniało ludzi. Czy jest lepszy sposób, by uczcić jego 106. rocznicę niż przypomnieć sobie, od czego wszystko się zaczęło? Zatem następnym razem, przechodząc obok starego gmachu, pomyślmy o tym, ile marzeń i wysiłku włożono w jego stworzenie. Może nawet warto wejść do środka i poczuć ducha tamtych czasów?
Zostaw komentarz