Klimatyczna łaźnia przyciąga filmowców
Trudno policzyć na palcach jednej ręki, w jak wiele „ról” wcielała się nasza zgierska łaźnia w produkcjach filmowych. Była już m.in. domem publicznym („Limuzyna Daimler Benz”), salą ekspozycyjną („Kawalerskie życie na obczyźnie”), szkołą baletową („Serce, serduszko”), miejscem, gdzie przestępcy przetrzymują dzieci („Komisarz Alex”), także po prostu basenem („Trójkąt bermudzki”). A ta lista wciąż się powiększa… Pod koniec października w zabytkowym budynku przy ul. Łęczyckiej pojawiła się ekipa realizująca obraz pt. „Mamka”. Dzięki filmowej magii (czyli ciężkiej pracy scenografa, rekwizytora, operatora) zgierski obiekt przeistoczył się w duńską łaźnię z początku XX w. – Konkretnie udajemy Kopenhagę z 1918 r. W Polsce nie mieliśmy „kultury łaźniowej”, więc znaleźć podobny historyczny budynek nie było łatwo – opowiada Jagna Dobesz, scenograf „Mamki”. – Waszą łaźnię znalazłam w Internecie, bardzo mi się spodobała. Dla większego efektu dobudowaliśmy ścianki i pokryliśmy je kafelkami, ustawiliśmy też wanny. Pojawiły się również stare szczotki i różne drewniane elementy. Teraz nie używa się już takich ze względu na wilgoć.
„Mamka” jest produkcją polsko-szwedzko- duńską, za reżyserię odpowiada Magnus von Horn, urodzony w Göteborgu absolwent łódzkiej szkoły filmowej. Przeważać będę aktorzy skandynawscy, z polskich artystów zobaczymy na ekranie m.in. Annę Terpiłowską. Film jest historią kobiety, która wikła się w romans i zachodzi w niechcianą ciążę. W pewnym momencie los zetknie ją z Dagmar Overbye – to autentyczna postać, duńska seryjna morderczyni mająca na sumieniu wiele dzieci. Jak potoczy się historia bohaterki? Premiera zapowiadana jest na rok 2024. Ciekawostką jest, że producent filmu Mariusz Włodarski i reżyser Magnus von Horn odwiedzili w przeszłości nasze miasto, w 2012 r. byli członkami jury na festiwalu „Ogień w głowie”.
(jn)
Zostaw komentarz