Działo się w Zgierzu! Goście, goście!
Pisaliśmy już kilka razy o wizytach ważnych gości w Zgierzu, jednak takich odwiedzin było znacznie więcej! Do naszego miasta zawitali przez wieki: książęta, królowie, oficjele różnych opcji, czasów, wizjonerzy i reformatorzy, a nawet sam groźny car!
Pewne jest, że w Zgierzu, który miastem jeszcze wtedy nie był, byli Konrad Mazowiecki i Władysław Odonic 28 marca 1231 r. (pisaliśmy o tym w marcowym numerze miesięcznika rok temu). Następnie w 1248 r. do Zgierza na wiec przybył Kazimierz Konratowic wraz z urzędnikami dworu. Kolejne ważne odwiedziny odbyły się już po uzyskaniu praw miejskich przez Zgierz, czyli w roku 1372. Do Zgierza zawitaławówczas siostra nieżyjącego już wtedy Kazimierza Wielkiego, Elżbieta. To ona sprawowała wówczas faktycznie rządy w Polsce, działając w imieniu swojego syna Ludwika Węgierskiego. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że i inni władcy Polski do Zgierza zaglądali. Niektórzy zapewne przejazdem, bo przez nasze miasto biegł trakt królewski z Łęczycy do Piotrkowa – dwóch siedzib naszych władców.
Pierwszy do głowy przychodzi Władysław Łokietek, który jako władca sieradzki i łęczycki nieraz musiał przemierzać swe włości, sprawując w nich rządy. A jeśli już oddajemy się dywagacjom co do koronowanych głów goszczących w Zgierzu, to warto spojrzeć na Zygmunta Starego i jego żonę Bonę Sforzę. Istnieje bowiem odcisk, notabene najstarszy zachowany, zgierskiej pieczęci miejskiej. Może on sugerować, że para królewska odwiedziła Zgierz przy okazji restauracji tutejszego kościoła parafialnego, którą pokryto z prywatnej kasy Zygmunta i Bony. Brak jednak innych dowodów na potwierdzenie tej wizyty.
Wizjonerzy i car
Trzeba odnotować odwiedziny, które miały związek z podpisaniem Umowy Zgierskiej. Najpierw wraz ze swoimi współpracownikami, w ramach objazdu województwa mazowieckiego, pojawił się tu twórca całego projektu, czyli Rajmund Rembieliński. Dokonał tego w 1820 r., poszukując terenów pod nowe, pionierskie przedsięwzięcie. Wówczas jego uwagę przykuł położony nad Bzurą Zgierz, który miał doskonały potencjał, by stać się miastem idealnym i kolebką rewolucji przemysłowej w całym ówczesnym Królestwie Polskim. Nie była to jedyna jego wizyta w mieście –tutejsze ziemie odwiedzał jeszcze kilka razy. Podobnie zresztą jak inny ojciec nowoczesnego przemysłu, wielki innowator i wizjoner ówczesnych czasówStanisław Staszic, który zawitał do miast regionu, by ocenić rozwój przemysłu w roku 1825. Ten wysłannik rządowy, dziś uważany za ojca oświeceniowych zmian, jakie zachodziły w polskim społeczeństwie i gospodarce, zachwycił się Zgierzem i jego dorobkiem.
Co ciekawe, w tym samym roku nasze miasto odwiedził car Rosji Aleksander I Romanow, który jako władca Królestwa Polskiego nosił tytuł Króla Polski. Aleksander I przybył do Zgierza kilka lat po podpisaniu Umowy Zgierskiej, gdy miasto rozpoczęło swój tkacki rozwój. Car nocował w domu Jana Fryderyka Zacherta przy Nowym Rynku. Budynek był jednocześnie pierwszą tak dużą fabryką włókienniczą w regionie. Jeszcze w tym samym roku (w listopadzie 1825 r.) car Aleksander I zmarł podczas wizyty na Krymie.
W Zgierzu czy też obok?
Ciekawe, że byli i tacy ważni goście, którzy w samym „mieście” nie byli, z władzami się nie witali, jednak Zgierz odwiedzili. Dokładniej rzecz ujmując, chodzi o jedną, ważną fabrykę – zakłady Boruta. Wielki chemiczny potentat był oczkiem w głowie ważnych osobistości, tak w czasach II RP, jak i za czasów PRL. Prezydent Ignacy Mościcki za czasów swych rządów odwiedził zgierski zakład dwukrotnie. Przypomnijmy, że wówczas była to rządowa, strategiczna inwestycja. Nie tyle prezydent-chemik doglądał wytwarzanych w Zgierzu barwników, ile materiałów wybuchowych, które powstawały na równoległej linii produkcyjnej. Według niektórych biografów prezydenta zakłady Boruta zajmowały po Puławach drugie miejsce na osobistej liście strategicznych przedsiębiorstw chemicznych.
O innej, acz podobnej wizycie do dziś krążą plotki i anegdoty wśród byłych pracowników Boruty. Według nich pewnego dnia we wczesnych latach 80. do bramy zakładu od strony Łodzi miała pędzić kolumna rządowych aut. Portierowi kazano niezwłocznie otwierać. Dyrekcja o niczym nie wiedziała. Okazało się, że to Wojciech Jaruzelski w towarzystwie innych oficjeli zapragnął obejrzeć zakład przy okazji wizyty w Łodzi. Generał był zachwycony potencjałem Boruty do tego stopnia, że podczas pobytu w Korei Północnej miał zdecydować, że Boruta udostępni Azjatom technologię wytwarzania barwników. Jednak wówczas zaprotestowała dyrekcja zakładu w obawie przed konkurencją i rozwojem technologii gdzie indziej, a co za tym idzie – utratą rynków zbytu.
Maciej Rubacha
Zostaw komentarz