Cztery dekady w zgierskiej parafii
Dla wielu pokoleń jest twarzą, głową i zapewne też sercemparafii ewangelicko-augsburskiej w Zgierzu. Ksiądz Marcin Undas – orędownik dialogu między religiami, organizator wydarzeń kulturalnych i społecznych. Do naszego miasta przybył z dalekiego południa.
Rozmowę chciałbym rozpocząć od uściślenia dat. Kiedy ksiądz został wikariuszem w Zgierzu? To rok 1980 czy 1981?
W dniu swojej ordynacji –15 czerwca 1980 roku –zostałem mianowany przez Konsystorz Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego wikariuszem Parafii św. Mateusza w Łodzi z siedzibą w Zgierzu. Dzięki życzliwości ks. Mariusza Wernera, pod którego opiekuńcze skrzydła trafiłem, otrzymałem do końca czerwca urlop. Był mi potrzebny, bo 28 czerwca zawarłem związek małżeński z Janiną Marek-Undas. W Łodzi zjawiłem się na początku lipca i zamieszkaliśmy w parafialnym pokoju gościnnym przy ulicy Piotrkowskiej 4. Odprawiałem nabożeństwa w Zgierzu, Łodzi, Ozorkowie, Kutnie, Łowiczu oraz innych parafiach ewangelickich, których administratorem był ks. Werner. Od września zacząłem prowadzić lekcje religii w kancelarii parafialnej, która wtedy mieściła się w „drewniaku” przy ulicy Długiej 38 w Zgierzu. Dopiero pod koniec maja 1981 roku przeprowadziłem się do tego miasta, stąd rozbieżność w datach.
A więc w tym roku można świętować okrągłą czterdziestą rocznicę osiedlenia się księdza w naszym mieście?
Jeśli policzymy to w ten sposób, można mówić o okrągłej rocznicy.
A’ propos rocznic, natrafiłem też na różne daty objęcia parafii zgierskiej.
W 1987 roku zostałem mianowany proboszczem-administratorem.Przejąłem wtedy obowiązki od księdza Mariusza Wernera. Natomiast pod koniec 1988 roku odbyły się u nas wybory na proboszcza. W Kościele Ewangelickim wygląda to tak, że rada parafialna ogłasza wakans na stanowisko, a osoby, które się zgłoszą, przechodzą odpowiednie procedury wyborcze. Sama uroczystość instalacji, po pomyślnym dla mnie wyniku wyborów, miała miejsce w kwietniu 1989 roku.
Jak ksiądz trafił do Zgierza? Biogram wskazuje, że pochodzi ksiądz z głębokiego południa, spod granicy z Czechami.
Skrbeńsko to niewielka miejscowość w województwie śląskim, kiedyś tereny te wchodziły w skład Państwa Stanowego Wodzisław Śląski. Wyczytałem, że w XVII wieku włączono je nawet w obręb ruchu reformacyjnego, ale po bitwie pod Białą Górą (1620) sytuacja ewangelików pogorszyła się. Jednak po wielu latach na obszarze byłego państwa stanowego odrodziły się trzy parafie ewangelickie. Na terenie jednej z nich, konkretnie parafii gołkowickiej, znajduje się Skrbeńsko.
Kiedy ksiądz zaczął myśleć o kapłaństwie?
To był pewien proces. Moi rodzice byli zaangażowani w życie parafialne Gołkowic, m.in. w prace chóru kościelnego. Ojciec, z wykształcenia stolarz, był aktywnym członkiem rady parafialnej, współorganizował szkółkę niedzielną dla dzieci. Gdy miałem około 16 lat udałem się na tydzień ewangelizacyjny do Dzięgielowa, głęboko przeżyłem ten wyjazd. Myślę, że to wtedy dojrzało we mnie powołanie. Mocniej zaangażowałem się w pracę z dziećmi, z młodzieżą. W końcu zdecydowałem się na studia na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. W czasie nauki kierowani byliśmy na praktyki.Ja odbyłem je na Mazurach w miejscowości Ryn, byłem też przez trzy miesiące w Szczecinie. O tym, że zostanę skierowany do Zgierza, dowiedziałem się w dniu mojej ordynacji.
Wspominał ksiądz o wizytach w parafii przy ulicy Długiej 38. Za czasów księdza ten adres się zmienił.
W latach 60. rozpoczęto starania o budowę kościoła ewangelickiego.Dzięki ciężkiej pracy proboszcza Wernera w 1972 roku nową świątynię udostępniono wiernym. Nie wystarczyło wtedy środków na budowę nowej plebanii, możliwości pojawiły się dopiero w latach 80. Jeszcze jako wikariusz uczestniczyłem w pierwszych zebraniach.Nie było to łatwe przedsięwzięcie. Załatwialiśmy m.in. wycinkę drzew potrzebnych do budowy, zamawialiśmy prywatnie okna, przez lata składaliśmy jeden element do drugiego. W sierpniu 1988 roku zorganizowaliśmy uroczystość poświęcenia nowej plebanii przy ulicy Spacerowej.
Kojarzy się ksiądz z ekumenizmem, zasypywaniem podziałów między kościołami.
Ekumenii uczyłem się w czasie studiów na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, a to przecież uczelnia wielowyznaniowa. Co więcej, jako przedstawiciel koła teologów ewangelickich, znalazłem się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim na tygodniu eklezjologicznym. Tam miałem okazję poznać duchownych, wykładowców zaangażowanych w ruch ekumeniczny. To spowodowało, że byłem otwarty na kontakty między kościołami, kontynuowałem takie podejście po przyjeździe do Zgierza. Mogę być tylko wdzięczny, że znalazłem zrozumienie po drugiej stronie. Z pewnością pomógł też fakt, że już w 1974 roku cmentarz ewangelicki został otwarty dla przedstawicieli innych wyznań.
Kościół przy ulicy Spacerowej to miejsce wypełnione muzyką. Zgierzanie zapraszani byli w czasach przedpandemicznych na koncerty muzyki klasycznej, religijnej, nawet jazzowej.
Tak się złożyło, że moja żona skończyła studia muzyczne, jest dyplomowaną pianistką. W naszej parafii pełni funkcję organistki, była też dyrygentką chóru, przejęła tę „pałeczkę” po panu Pawle Riedlu, aby przekazać ją po latach pani Magdalenie Szymańskiej. Także nasze dzieci zaczęły uczęszczać do zgierskiej szkoły muzycznej.To wpłynęło na zacieśnienie kontaktów parafii z lokalnym środowiskiem muzycznym. Z prawdziwą przyjemnością angażujemy się w organizację koncertów uczniów szkoły, zapraszamy chóry, zespoły muzyczne, także solistów. Najważniejsze, że te wydarzenia spotykały się z dużym zainteresowaniem mieszkańców.
Rozmawiał Jakub Niedziela
Ksiądz Marcin to niesamowity człowiek, bardzo spokojny i uduchowiony. Prawdziwy przykład tego, jaki powinien być w codziennym życiu prawdziwy Ksiądz.