Bogactwo lokalnej przyrody. Wrona nie tak czarna jakby się zdawało
Czy wiedzą Państwo, jak odróżnić wronę od gawrona?
Miłośnicy ptaków z pewnością tak, ale nasza bohaterka nader często bywa mylona ze swoim kuzynem w rodzinie krukowatych. Słyszymy nieraz powtarzane twierdzenie, że wrona jest cała czarna. A to tylko pół prawdy.
I to w zasadzie idealna połowa, gdyż wrona jest ptakiem o ubarwieniu czarno-popielatym. Poznamy ją po znacznie jaśniejszym upierzeniu brzucha i grzbietu: na szyi ma natomiast elegancki, czarny “krawacik”. Podobny do wrony kształtem oraz rozmiarem gawron faktycznie jest cały czarny, nie ma żadnych popielatych ni białych piór. To jest właśnie różnica, po której oba te gatunki łatwo rozpoznać, zwłaszcza wtedy, gdy spotkamy w mieście stadko różnych krukowatych, spacerujących wokół ludzkich siedzib w poszukiwaniu jedzenia.
Sprawę nieco komplikuje czarnowron – podgatunek wrony, który całkowicie pozbawiony jest (jak gawron) jaśniejszych piór. Ale ten występuje w Polsce bardzo rzadko, jego gniazda obserwowano wyłącznie w zachodniej części kraju. U nas, w regionach centralnych, raczej czarnowrona nie spotkamy.
Wrony, gawrony i trochę mniejsze od nich kawki – czyli właśnie przedstawiciele krukowatych – często obserwujemy, gdy łączą się w stada wspólnie, zdobywając pokarm. Tak łatwiej im przetrwać w miejskich warunkach, do których ptaki tej rodziny (uznawane za przebiegłe i swoiście inteligentne) łatwo się przystosowały. Ale średniej wielkości, dwukolorową wronę najtrudniej jest w tym gronie zaobserwować. Wrony są bowiem bardziej płochliwe niż kawki, gawrony, czy – trzymające się na uboczu – sroki.
Mało wybredny czyściciel
Podobnie jak inne krukowate, wrona nie grzeszy wybrednością. Zjada wszystko: pokarm zwierzęcy i roślinny, padlinę, odpadki z naszej kuchni. Pod tym względem znajduje się w gronie pożytecznych czyścicieli. Gustuje zwłaszcza w gryzoniach, przyczyniając się do ograniczania ich populacji w mieście. Lubi też owady: gąsienice, chrząszcze, dzięki czemu likwiduje nadmiar szkodników naszych upraw. Wprawdzie zakres jej bogatego menu uzależniony jest, co dość oczywiste, od pory roku.Wrona jednak może być naszym sprzymierzeńcem na długie lata. Żeruje bowiem na swoim, raz wybranym, terenie, którego zimą nie opuszcza. Jedzenia szuka najczęściej na ziemi, ale gniazduje wysoko, w czubkach parkowych drzew, ale też na dachach budynków czy wznoszonych przez człowieka konstrukcjach. Łatwo dostrzec ją patrolującą teren niczym strażnik z anteny telewizyjnej czy komina. Latem częściej wybiera się w okolice lasów, ale zimą, gdy w mieście znacznie łatwiej o pożywienie, jest w pobliżu ludzkich osiedli stałym gościem.
Rzadko podglądana, ale niezagrożona
Jeszcze kilka lat temu można było usłyszeć pogłoski, że wrony występują coraz rzadziej, zagrożone są wyginięciem. Tego poglądu nie potwierdzają eksperci – według ich opinii, od dawna ptak ten należy do pospolicie występujących i nie są czynione żadne zabiegi w sprawie jego specjalnej ochrony. Dobrze u nas znana wrona siwa oraz jej znacznie rzadszy pociotek czarnowron, traktowane są w ramach jednej systematyki na terenie Europy: oficjalne szacunki jej występowania na kontynencie mówią o liczbie ponad 115 milionów dorosłych osobników i wzrostowym trendzie rozrodczym.
W Polsce liczebność wrony to około stu tysięcy par lęgowych wyprowadzających potomstwo raz do roku, najczęściej w połowie kwietnia. Oboje rodzice otaczają potomstwo troskliwą opieką, dostarczając stale coraz większe dawki pokarmu i zaciekle broniąc młodych w przypadku zagrożenia ze strony drapieżników. Pewnie dlatego większość z czwórki lub piątki wronich piskląt zwykle bezpiecznie dorasta po pięciu tygodniach do momentu samodzielnego opuszczenia gniazda.
Remigiusz Mielczarek
Zostaw komentarz