Julian Krusche – złote dziecko Umowy Zgierskiej
Mimo że urodził się ponad pół wieku po podpisaniu Umowy Zgierskiej, to bez nie niej byłby nikim. Chodzi o wnuka największego pabianickiego fabrykanta doby osadnictwa tkackiego. Człowieka, który w naszym mieście zbudował i stracił fortunę w iście filmowym stylu – Juliana Krusche.
Jego dziadek Gottlieb Krusche nazywany był w Pabianicach „ojcem miasta”. W latach 20. XIX wieku wraz z dwoma młodszymi braćmi – Johannem Gottfriedem i Gottliebem opuścił rodzinne Reichenau i przeniósł się na wschód Europy. Bracia osiedlili się na Węgrzech i Bałkanach, a Gottlieb skuszony zapisami Umowy Zgierskiej w Królestwie Polskim. Od początku wybijał się ponad innych tkaczy: założył własną manufakturę, prowadził skład przędzy, handlował solą. Stworzony przez niego zakład dał początek największej fabryce w Pabianicach. Wnuk również miał smykałkę do interesów.
Julian wybrał Zgierz
Julian Ryszard Krusche urodził się 18 października 1865 roku w Pabianicach. Był czwartym dzieckiem Karola Beniamina juniora Krusche i Pauliny z dom Biedermann. Julian w momencie przybycia do Zgierza miał 27 lat. Był absolwentem Uniwersytetu Wiedeńskiego i Praskiego. Posiadał dzięki temu dużą wiedzę i szerokie horyzonty. Do tego dochodziła praktyka, którą zdobył w Anglii, gdzie uczył się zarządzania fabryką. Do Zgierza przywiózł spory kapitał uzyskany ze spłaty po ojcu, którą otrzymał od wspólnika pabianickiej fabryki. Tak więc Julian był doskonale przygotowany do założenia własnej firmy. Oczywiście chodziło o produkcję tkanin, która dzięki Umowie Zgierskie w całym regionie była w XIX wieku żyłą złota. W spółkę z Julianem wszedł Stanisław Lorentz. Zakłady, które kupili przy ulicy Zegrzańskiej (dziś Dąbrowskiego), otrzymały nazwę „Manufaktura Bawełniana Lorentz i Krusche”.
Bardzo szybko Towarzystwo Akcyjne Manufaktury Bawełnianej Lorentz i Krusche w zostało drugim co do wielkości przedsiębiorstwem włókienniczym w Zgierzu. Głównymi akcjonariuszami i jednocześnie członkami zarządu byli: Stanisław Lorentz, Julian Krusche i Henryk Zachert. Kapitał zakładowy wynosił 600 000 rubli i był podzielony na 600 akcji imiennych. W okresie od powstania spółki do 1913 roku przedsiębiorstwo zatrudniało średnio około 250 robotników, a roczna wartość produkcji wahała się od 400 000 do 500 000 rubli.
Okres propsperity
Fenomenalne wyniki spółki kłóciły się nieco z koniunkturą na rynku tkanin. Koniec XIX wieku znacząco spowolnił rozwój przemysłu tekstylnego w Zgierzu. Miasto straciło definitywnie swoją przodującą pozycję, którą posiadało od podpisania Umowy Zgierskiej. Było to następstwo procesu modernizacji technicznej i technologicznej w przemyśle wełnianym, a także procesu koncentracji w wielkich przedsiębiorstwach. Wielkie firmy zatrudniały wówczas powyżej 1000 pracowników. Tak duże przedsiębiorstwa powstawały wówczas w Łodzi, Sosnowcu, Częstochowie i Warszawie. Najgorzej radziły sobie najmniejsze warsztaty tkackie oparte jeszcze na pracy ręcznej. Zgierz zaczynał przegrywać wyścig z Łodzią.
W roku 1914 Towarzystwo posiadało w swoich nieruchomościach: 15 000 wrzecion cienkich, 4 wrzeciona niciarkowe, 5 szerokich zespołów przędzalni wigoniowej, 175 krosien oraz farbiarnię i wykończalnię. W listopadzie 1914 roku w trakcie okupacji niemieckiej spłonął główny budynek tkalni, w której znajdowało się 111 krosien i 5 zespołów tkalni wigoniowej. Krusche długo jeszcze po 1918 roku musiał procesować się z ubezpieczycielem, który nie chciał uznać strat w ramach wykupionej na fabrykę polisy. Sprawa była na tyle głośna, że trafiła do prasy ogólnopolskiej, gdzie w sensacyjny sposób opisywano zmagania dwóch firm przed sądem.
W roku 1925 fabryka utrzymywała w ciągłym ruchu wszystkie swoje zakłady. Przy pełnej produkcji obrót roczny wynosił około 5 000 000 złotych. Głównym kierownikiem firmy był w tym okresie Julian Krusche. Wysokość kapitału zakładowego firmy wynosiła 1 600 000 zł podzielone na 1600 sztuk akcji, każda po 1000 zł. Ze spisu wykonanego dla biura handlowo-informacyjnego wynika, że Towarzystwo Akcyjne Manufaktury Bawełnianej Lorentz i Krusche było właścicielem 6 nieruchomości mieszkalnych oraz 18 budynków fabrycznych. Wartość budynków szacowano na 666 000 zł, a maszyn na 1 596 215 zł. Był to niewyobrażalny majątek jak na czasy międzywojenne, które co rusz by wstrząsane kryzysem, a to powojennym, a to krachami na giełdach.
Udane życie prywatne
Całkiem dobrze prosperujące przedsiębiorstwo pozwalało prowadzić Julianowi Krusche dostatnie życie w Zgierzu. W dniu 5 października/17 października 1896 roku poślubił Małgorzatę Borst, córkę właściciela największej fabryki sukna w Zgierzu A.G. Borst. Małgorzata miała jeszcze dwójkę młodszego rodzeństwa: brata Edwarda oraz siostrę Karolinę. Około roku 1896 Julian Krusche nabył nieruchomość nr 180 położoną u zbiegu ulic Długiej i Błotnej (obecnie Popiełuszki), należącą do aptekarza Karola Ansztata. Na posesji tej znajdowała się murowana, jednopiętrowa, noklasycystyczna kamienica. Należały do niej także: jednopiętrowa oficyna mieszkalna, dwie oficyny mieszkalne parterowe, liczne przybudówki, szopy, lodownia, wozownia, ustępy, chlew i kurnik oraz studnia – istna mieszczańska rezydencja. W roku 1925 nieruchomość ta była ubezpieczona od ognia na kwotę 21 000 dolarów amerykańskich. Na parterze budynku mieściła się apteka, którą prowadził aptekarz Bronisław Zaremba.
Małgorzata i Julian Krusche mieli trzech synów. Najstarszy Stefan urodził się w 1897 roku, młodszy Jan w 1899, najmłodszy Witold w roku 1900. Wszyscy prowadzili spokojne i dostatnie życie. Synowie zostali wysłani na studia. Najmłodszy syn zmarł w 1921 roku na gruźlicę, Jan został adwokatem, a Stefan ukończył Politechnikę Warszawską.
Kruschów stać było na dalekie podróże, rejsy parowcami, drogie meble czy wielkie bale, które organizowali. Uwielbiali gadżety – mieli aparaty fotograficzne, wymyślne sprzęty kuchenne i jeden z pierwszych w mieście samochodów!
Zaskakujący koniec fortuny
Julian Krusche zmarł 9 maja 1926 roku. Jako że jeszcze przed śmiercią poręczył osobiście za firmę, która przyniosła Towarzystwu Akcyjnemu Manufaktury Bawełnianej Lorentz i Krusche duże straty, jego rodzina odziedziczyła po nim zadłużenie. Syn Jan oraz wdowa Małgorzata zrzekli się spadku. Najstarszy syn Stefan po zamknięciu postępowania spadkowego w 1927 roku sprzedał nieruchomość przy rogu ulicy Długiej i Błotnej. Obydwaj bracia wraz z owdowiałą matką zamieszkali w domu przy dzisiejszej ulicy Popiełuszki, będącym własnością Towarzystwa Akcyjnego A. G. Borst. Domem tym administrował brat Małgorzaty – Edward Borst. Z wyposażenia swojego mieszkania przy rogu ulic Długiej i Błotnej zachowali tylko niewielką część umeblowania oraz innych sprzętów. Niedługo później Jan Krusche ze swoją żoną Ireną przeprowadzili się do Warszawy.
Maciej Rubacha
Foto: MMZ
Zostaw komentarz