Działo się w Zgierzu! Bogu na pożytek, ludziom na ratunek
Działo się w Zgierzu to cykl artykułów historycznych, które przybliżają wydarzenia, postaci i miejsca z dziejów naszego miasta. Dzięki nim odbędziemy bliższe i dalsze podróże w czasie. Mają one pokazać czytelnikowi, jak złożona i interesująca jest historia naszego Zgierza.
Na 4 maja przypada święto strażaków. Co prawda zgierscy druhowie rocznicę powstania pierwszego zastępu świętują na jesieni, jednak warto przy okazji wspomnieć zgierską historię tej zacnej służby.
Interes miasta
Straż ogniowa założona została w naszym mieście 16 listopada 1874 r. z inicjatywy fabrykanta Karola Adolfa Mayerhofa. Gdzieniegdzie można znaleźć jednak informację, że statut zgierskiej straży zatwierdzono dopiero w 1878 r. Wiadomo, że oficjalnie nazwa Ochotniczej Straży Ogniowej Zgierskiej pojawiła się dopiero w 1919 r. Pewne jest również, że istnienie straży było w interesie mieszkańców ze względu na liczne wówczas pożary domów i fabryk.
Trudne początki
Przez wiele lat straż składała się z samych dzielnych ochotników. Przed powstaniem organizacji pożary w Zgierzu gaszone były bowiem przez doraźnie wezwanych do pomocy mieszkańców. Udawali się oni po sprzęt gaśniczy, który znajdował się w rekwizytorni mieszczącej się przy ul. Długiej (w pobliżu dawnych jatek miejskich na tzw. Dołku) i rozprawiali się z żywiołem. W tamtym czasie miasta polskie znajdujące się w zaborze rosyjskim płaciły specjalny podatek od ognia, liczony od kominów pieców i rodzaju domu.
Zgierska straż już jako organizacja dostała dofinansowanie z miasta i od towarzystw ubezpieczeniowych. Wiadomo, że pożarnikom udało się kupić niezbędny sprzęt za kwotę opiewającą na 2080 rubli. Mimo to pierwsze lata pożarnictwa w Zgierzu można opisać jako usilne starania o pozyskanie sprzętu, nowych ochotników i naukę pożarniczego rzemiosła.
W 1881 r. straż pożarna w mieście liczyła 139 członków. Na czele organizacji stali: Karol A. Mayerhol pełniący funkcję naczelnika, Karol Ansztadt oraz H. Wolf. Strażacy dzielili się na cztery oddziały, którymi dowodzili: G. Walman, F. Sommer, E. Wagner i K. Wolf.
Do pożaru
Od początku swojego istnienia do 1881 r. strażacy wyjeżdżali do pożarów w mieście 35 razy. Ówczesne zastępy miały do dyspozycji wyposażenie bojowe, na które składały się sprzęty i narzędzia kupione z własnych pieniędzy. Wśród nich znajdował się wóz rekwizytowy do wożenia sprzętu, rozsuwana drabina na 4 kołach, czterokołowa sikawka z wężami, wór ratunkowy, 8 toporów ciężkich, 14 toporków, 55 wiader płóciennych, 1 latarnia duża i 10 latarni małych, 10 latarni na drążkach i pochodni naftowych, kotwica do rozrywania płonących budynków. Ponadto strażacy korzystali z haków, lin, łopat i trąbek sygnałowych. Mieli też możliwość wykorzystywania sprzętu miejskiego: 3 sikawek i 30 beczek oraz narzędzi pożarniczych, którymi właścicielami byli posiadacze tutejszych fabryk: K. Mayerhof i F. Sommer.
Trzeba powiedzieć, że do gaszenia pożarów jeździli zwykli obywatele miasta, głównie rzemieślnicy i robotnicy, którzy w razie wypadku podczas akcji, mogli liczyć na bezpłatne leczenie oraz odszkodowanie.
Szczytna historia
W ten sposób Zgierz wpisał się w chlubną tradycję ruchu strażackiego, którego najważniejszą misją było i jest niesienie bezinteresownej pomocy ludziom. Jednak bycie strażakiem to również działalność społeczna i kulturalna. Nie można zapomnieć także o wkładzie OSP w propagowanie kultury fizycznej. Dziś ta organizacja nadal dba o nasze bezpieczeństwo i angażuje się w różnorodne akcje.
Maciej Rubacha
Zostaw komentarz