Zbuduję dla nas mur obronny z klocków…
Mamo, spokojnie. Nasza armia nas wszystkich obroni,
a ja, jestem jeszcze za mały,
ale zbuduję dla nas mur obronny z klocków – Antek, 5 lat.
Dzieci zadają wiele pytań, więc nie sposób znać odpowiedź na każde z nich.
W swojej małej głowie często rozmyślają o wielkich i trudnych sprawach, kłopotliwych do zrozumienia i wyjaśnienia nawet dla nas, dorosłych.
Nas natomiast otacza niepokój dotyczący różnych aspektów życia. Wokół jest tak wiele niedomówień, pytań, wątpliwości. Choroby, wojny, masa wiadomości w mediach uderzająca z mocą w każdego odbiorcę. A dzieci? Nawet gdy milczymy w ich obecności, słuchając o złych wydarzeniach, to one interpretują po swojemu ową ciszę. Wyczuwają nasz lęk, strach i widzą zamyślone miny.
Wątpliwości
Każdy z nas zapewne tęskni za życiem sprzed pandemii: pewnym i – jak się okazało – za mało docenianym, wolnym w kontakcie z innymi w bliskości. Kiedy katar czy kaszel u dziecka nie powodował zamknięcia przedszkola, a urodziny mogliśmy obchodzić wspólnie, w jednym pomieszczeniu, bez odliczania się na początku.
Tymczasem koronawirus sprawił, że zostaliśmy zamknięci w domach z dnia na dzień, bez możliwości przygotowania się. Zalała nas fala paniki płynąca z każdego odbiornika telewizyjnego, telefonu, komputera czy radia.
Kiedy spotkałam się z małą córką koleżanki, w pierwszej fali pandemii, spytała mnie: ciociu, wiesz, że mamy koronawirusa na świecie? Zadała to pytanie bardzo świadomie, z pełną powagą, ale bez nadmiernego lęku. Kiedy zapytałam, co to takiego ten koronawirus, odparła: to takie niewidzialne stworzonka, które dostają się do naszych oczu, ust, nosa i powodują, że chorujemy. I nie ma na to lekarstw, nawet syrop nie pomaga. Trzeba myć ręce, gdy się wróci do domku, a dorośli noszą maseczki, które ich chronią.
Ta krótka rozmowa pokazuje, że dzieci powinny wiedzieć tyle, ile są w stanie zrozumieć. Można przekazywać im ważne treści poprzez zabawę, bajki, odwołania do czegoś, co znają. Można pobawić się w wyjście do restauracji i odgrywanie scenki, w której dezynfekujemy ręce przed wejściem, maseczkę ściągamy przy stole, myjemy ręce przed posiłkiem itd. Dzieci chłoną każdym zmysłem, więc niektóre zachowania, szczególnie te, które przekazujemy im przez zabawę, utrwalają się i budują dobre wzorce.
Dzieci wiedzą
I nie łudźmy się, że jest inaczej. W szkole, domu, przedszkolu, autobusie, rozmowach dorosłych. „Wojna, atak, zagrożenie, inwazja”. W nas te słowa budzą największy strach, nie warto włączać w najmłodszych czerwonego alarmu, ale warto im co nieco wyjaśnić. Niech dzieci mają świadomość, że w innym kraju dzieje się źle, że jest wojna, nie warto jednak czynić z dziecka towarzysza we wspólnym przeżywaniu tego, co w telewizji, pokazywaniu czołgów na ulicach, strachu ludzi. I nie chodzi o to, żeby kłamać czy cokolwiek ukrywać. Niektóre treści mogą być dla nich po prostu za trudne. A kiedy zaczniemy jakiś temat, pojawi się lawina pytań. Czy to coś złego, kiedy przyznamy dziecku, że nie mamy wpływu na to, co dzieje? Że są to nam nieznane uczucia? Że to normalne czuć w takich chwilach obawy, strach? To, co istotne, to umiar. Dajmy miejsce na poznawanie granic, na odczuwanie tych trudnych emocji. Zawsze można wyjaśnić dziecku, że istnieją dorośli, którzy robią wszystko, żebyśmy my czuli się bezpiecznie; pokazać, że mamy w tej strasznej sytuacji sprzymierzeńców, przyjaciół, kogoś, kto się nami chce zaopiekować. Szczera rozmowa i dużo przytulania, bliskości, dotyku. To koi lęk. Zarówno dziecięcy, jak i dorosły.
Magdalena Woźniak
Zostaw komentarz