„Przez osiem ostatnich lat…” miesięcznik się rozwinął
Tak, to już osiem lat. Założenie było takie: dać mieszkańcom publikację – źródło informacji o tym, co ciekawego dzieje się w otaczającej przestrzeni. Zostałam zaproszona do tego projektu z obietnicą, że redakcja dostanie swobodę w doborze treści i współpracowników. Czas pokazał, że słowo ciałem się stało.
Ponieważ wcześniej niewiele miałam ze Zgierzem wspólnego, zadanie zbudowania czegoś od zera wydawało się dość trudne, jednak po kilku miesiącach pracy już wiedziałam, co jest mocną stroną miasta: zaskakująco bogata oferta kulturalna i ludzie – pasjonaci z większymi i mniejszymi sukcesami, jawnie deklarujący silną więź ze Zgierzem. To już było coś! Te dwa elementy miały stać się konstrukcją miesięcznika. Na łamach skupiliśmy się (i nadal staramy się to robić) na mocnych stronach miasta, na mieszkańcach – ich sukcesach i pasjach, wydarzeniach, zmianach w przestrzeni, które dodają wiatru w żagle. Trochę na przekór coraz bardziej natarczywemu hejtowi, punktowaniu oczywistych niedoskonałości i spraw, z którymi z różnych powodów, często niezależnych od władz, załatwić szybko się nie da. Na przekór tym, dla których czego by nie zrobić, zawsze jest źle.
O pasjonatach i z pasjonatami
Powstały zatem pierwsze numery, pismo zostało sympatycznie przyjęte i pozostawało otwarte na pozytywne, budujące, inspirujące treści, pomysły, autorów. Z czasem zaczęły dołączać kolejne wartościowe osoby-pasjonaci, którzy służyli swoją wiedzą, wizją i kreacją. Co ciekawe, zgłaszali się sami, chcąc być częścią zespołu. Większość doceniała formułę przekazu i estetykę. – Od razu wiedziałem, że chcę uczestniczyć w tym projekcie. Największą wartością miesięcznika była i jest jego różnorodność trochę przypominająca tort, który jest pewnego rodzaju całością, choć składa się z różnych warstw. Cenne jest również to, że sięgamy po różne tematy, które równie dobrze mogłyby się pojawić w gazetach ogólnopolskich, a z drugiej strony jesteśmy mocno zakorzenieni w lokalności – mówi jeden z dziennikarzy Kuba Niedziela. –Według mnie siłą wydawnictwa jest to, że jest niepolityczne, informacyjne i poradnikowe, przez co wyróżnia się na tle innych gazet samorządowych. Ciekawie przybliża historię, wydarzenia i ludzi związanych z naszym miastem. Poza tym miesięcznik jest estetycznie wydawany i po prostu chce go się wziąć do ręki – mówi 1. zastępca prezydenta miasta Bohdan Bączak.
Czytają nie tylko zgierzanie
Ciekawostką niech będzie to, że o kolejne numery zgierskiej gazety już kilka lat temu zaczęli dopominać się mieszkańcy Ozorkowa, Rosanowa, Katarzynowa czy Sokolnik. Dlaczego? – Macie tak dużo interesujących artykułów, informacji o tym, co się dzieje w Zgierzu, że z jednej strony są one zachętą do korzystania z miejskiej oferty kulturalnej, sportowej czy rekreacyjnej, a z drugiej strony publikujecie sporo tematów bardzo uniwersalnych, piszecie o świetnych ludziach, którzy mieszkają obok, a całkiem ich nie znamy – mówi pani Magdalena, stała czytelniczka z Sokolnik.
Inną ciekawostką jest z kolei to, że miesięcznik z założenia był adresowany do starszej grupy odbiorców, podczas gdy ankieta przeprowadzona kilka lat temu pokazała, że „Zgierz – moja przestrzeń” czytana jest zarówno przez starszych, jak i młodszych, dwudziestoparo-, trzydziestoparoletnich czytelników. Cieszy też duża liczba mężczyzn (zwykle jako mniej wiernych odbiorców) przyznających się do regularnego zaglądania do gazety.
Jednak tym, co dla nas – osób tworzących comiesięczną publikację jest najważniejsze, to fantastyczna relacja z czytelnikami, którzy cenią pozytywny przekaz, zwracają się do redakcji z własnymi pomysłami, informacjami, dopytują o kolejne numery i niejednokrotnie proszą w swoich ulubionych miejscach o zatrzymanie egzemplarza na ich nazwiska. To jest dla nas najlepsza nagroda i źródło energii do dalszej pracy. I oby tak pozostało przez kolejne lata, czego sobie i Państwu gorąco życzymy.
Renata Karolewska
Zostaw komentarz