Między bujdą a prawdą – spojrzeć prawdzie w oczy
O ile setki lat temu, posiadanie złożonej wiedzy było wyłącznie przywilejem elit, tak dziś, poprzez jedno kliknięcie w wyszukiwarce internetowej niemal każdy ma nieograniczony dostęp do informacji. W dobie współczesności, na wskroś przesiąkniętej technologią, pojawił się jednak problem z odróżnieniem prawdy od fałszu, a także z wirusowo rozprzestrzeniającymi się teoriami spiskowymi. Dlaczego tak łatwo poddajemy się zmanipulowanym komunikatom i poradom samozwańczych ekspertów?
Poszukiwanie prawdy i tłumaczenie zjawisk, które są dla ludzkości zagadką, jest naturalną potrzebą każdego człowieka.To właśnie ciekawość i chęć zinterpretowania tego, co nas otacza, jaki wpływ ma na nasze życie, skłania do wiary w teorie, za którymi często nie stoi nauka, ale które szybko rozstrzygają wątpliwości i dają proste rozwiązania na nieznane dotąd wyzwania stawiane przez rzeczywistość.
Prosty schemat
Nie bez powodu jeszcze kilka lat temu do słynnej zgierskiej wróżki ustawiały się tłumnie kolejki spragnionych odnalezienia odpowiedzi na nurtujące pytania. Wiara w nieomylność jej przepowiedni skądinąd sprawiła, że pozorne odkrycie wszystkich niewiadomych przyćmiło potrzebę weryfikacji słuszności zaczerpniętych porad. Podobny schemat uruchamia się w przypadku rozpowszechniania teorii spiskowych. – Obawa, lęk, niepewność powodują, że nie jesteśmy w stanie określić naszej indywidualnej perspektywy. Jeśli nie mamy wystarczających źródeł naukowych lub nie jesteśmy nauczeni poszukiwania wiedzy, łatwiej ulegamy teoriom, które są proste, łatwe i propagowane przez innych, np. przez „fałszywe autorytety”– wyjaśnia dr nauk humanistycznych, socjolog Aleksandra Stankiewicz. – Ludzie lubią wierzyć w schemat, który tłumaczy im rzeczywistość, nawet jeśli dla innych on jest nieprawdopodobny. Uproszczony obraz rzeczywistości łatwiej jest przyjąć –dodaje.
Plaga fake newsów
Pseudoteorie niczym wirusy rozprzestrzeniają się i namnażają w błyskawicznym tempie. W dobie pandemii COVID-19 można odnieść wrażenie, że równolegle światu towarzyszy pandemia dezinformacji i spekulacji traktujących nowe zagrożenie w kategoriach zaplanowanej intrygi. W niełatwej dla wielu sytuacji ekonomicznej, życiu w poczuciu niestabilności, gdzie codzienność stanowią wybrzmiewające z telewizorów komunikaty o rosnącej liczbie zakażonych nietrudno o zagubienie i frustrację. – Im większy napływ informacji, tym trudniej jest wyodrębnić te, które są prawdziwe. Media upowszechniają informacje w dużym stopniu uproszczone, a podane w odpowiedni sposób, mogą mieć funkcję manipulacyjną.Odbiorca traci kontrolę nad zakorzenieniem informacji w rzeczywistości i przestaje mieć kontrolę nad tym, co jest prawdziwie, a co fałszywe–tłumaczy socjolog A.Stankiewicz. Brak spójności w przekazach medialnych, a także liczne próby odnalezienia sensu w zaistniałej sytuacji to doskonały grunt dla tworzenia teorii spiskowych. Nauka jest jednak bezlitosna – nie pozostawia miejsca na domysły, podaje fakty, z którymi trudno jest dyskutować, a tym samym zabiera też ostatnią nadzieję na powrót do tego, co było już dobrze poznane, nakazując niejako zaadaptowanie się do nowej sytuacji. Psycholog Ewa Ambroziak dostrzega również pewien paradoks – teorie spiskowe stały się źródłem bezpieczeństwa w nieprzewidywalnej rzeczywistości.–Teraz, gdy mamy do czynienia z sytuacją pandemii, wielu osobom, które mają silną potrzebę kontroli nad tym, co się dzieje w ich życiu, łatwiej uznać, że epidemia jest przez kogoś wywołana, bo to rodzi takie oczekiwanie i przekonanie, że istnieje ktoś, kto nad tym panuje. Natomiast uświadomienie sobie, że tak nie jest i nikt nie stoi u sterów pandemii, może być dla nich mocno przerażające. Potwierdzają to równieżbadania przedstawione na łamach brytyjskiego magazynu akademickiego przez psycholog Karen Douglas. Badaczka obrazuje potrzebę poczucia bezpieczeństwa i stabilności na przykładzie globalnego ocieplenia. Ci, którym losy planety nie są obojętne, będą zmuszeni do zmodyfikowania swojego postępowania. Jeśli jednak ktoś przekona ich, że zmiany klimatyczne to blef, będą mogli wieść spokojne życie, jak do tej pory. To wszystko buduje naszą podatność do dawania wiary słowom wypowiadanym na łamach mediów społecznościowych przez ludzi, którzy formują alternatywne wyobrażenia dotyczące aktualnych wydarzeń, dobierając argumenty i przedstawiając je w taki sposób, by wydawały się wiarygodne. Nasz mózg koncentruje się wówczas na odnajdywaniu w pamięci sytuacji i rozmów, które potwierdzają hipotezę, pomijając wszelkie niespójności.
Koncesja na dostęp do wiedzy
Powodem do pokładania wiary w to, że jesteśmy ofiarami intrygi lub eksperymentu, jest także poczucie przynależności do elitarnej grupy, która ma dostęp do wiedzy nieosiągalnej dla większości społeczeństwa. – Aktualnie mamy do czynienia z wyraźnym podziałem społecznym, dychotomicznym – pojawiają się grupy społeczne walczące o rację, pojawia się ogrom informacji niespójnych, a to idealny grunt do teorii spiskowych– mówi dr A.Stankiewicz. Sceptycy dowodów naukowych, zazwyczaj są w stanie przytoczyć wiele kontrargumentów, co jedynie wzmacnia wrażenie, że dysponują znacznie szerszymi informacjami. Często niesie to za sobą poważne zagrożenia, szczególnie w sytuacjach, gdy osoby zaślepione fałszywymi informacjami odmawiają leczenia przez medyków, np. na rzecz nieskutecznej suplementacji. Warto zatem zawsze zweryfikować źródło komunikatów, na których opieramy swój światopogląd, skonfrontować je z rzetelnymi badaniami i nie bać się podejmowania rozmów, które pomogą spojrzeć na nie z innej perspektywy.
Kinga Lewandowska
Zostaw komentarz