Marzenia, cele, działanie – droga do spełnienia
Jej cechą charakterystyczną jest upór w dążeniu do celu. Od najmłodszych lat był nim zawód aktora. Choć wielkie role filmowe jeszcze przed nią, to już teraz może się pochwalić występami w spektaklach teatralnych, kilku epizodach w serialach, udziałem w reklamach i krótkich metrażach. Znana jest również z zespołu Dom o Zielonych Progach. O spełnianiu dziecięcych marzeń rozmawiamy ze zgierzanką Agatą Świerczyńską.
Spotykamy się niedługo po premierze filmu, który powstał na zlecenie Narodowego Banku Polskiego. To historia 12 wybitnych polskich ekonomistów przedstawiona w przystępny sposób dla młodego widza. W obsadzie oprócz ciebie znaleźli się znani aktorzy.
Tak, film „Wielcy Polscy Ekonomiści” to profesjonalna produkcja, która realizuje misję edukacyjną NBP. I faktycznie tak się złożyło, że ja z całej czwórki aktorów, jestem najmniej rozpoznawalna. Przecież Wiktoria Gąsiewska, Mirosław Haniszewski i Mateusz Banasiuk to doświadczeni aktorzy, znani z polskiego kina, teatru i telewizji.
W jaki sposób zostałaś zaangażowana?
Właściwie starałam się o zupełnie inną rolę, w innym filmie. Nie udało się, ale reżyser miał na mnie pomysł. Dostałam scenariusz „ekonomistów”, który spodobał mi się od razu i tak zaczęła się przygoda z pokojówką Wandą.
Choć nie była to pierwszoplanowa rola, to wykreowałaś całkiem zabawną, charakterystyczną postać. Czy praca nad nią sprawiała ci taką samą radość?
Zdecydowanie tak, ale było też trochę nerwów. Przede wszystkim spotkanie ze wspomnianymi wcześniej aktorami, po drugie fakt, że dawno nie byłam na planie filmowym, tym aktorskim. Nie bez znaczenia był też dość trudny tekst, pisany przez ekonomistów, a nie przez scenarzystów. Choć był przerabiany na bardziej przystępny przed rozpoczęciem zdjęć, to jednak nie obyło się bez przeróbek na samym planie. To przysporzyło mi dodatkowego stresu, bo ja nie jestem elastyczna w takich kwestiach. Mieliśmy jedną próbę online, a film został nakręcony w 3 dni. To chyba mówi samo za siebie. Presja czasu to jednak nie pierwszyzna w tej branży – kwestia przyzwyczajenia, którego jeszcze nie mam. Plan wspominam bardzo miło i ekscytująco. Przy takich projektach czuję, że po to studiowałam aktorstwo.
Mówisz, że dawno nie byłaś na planie filmowym. Jednak, choć może nie widać cię całej, to grasz regularnie. Kim jest Pani Rączka?
(śmiech) To właśnie ja, choć w reklamach pojawiają się tylko moje dłonie. Mają regularne zlecenia, gdy trzeba wypromować majonez, kisiel, albo serek. Prawda jest jednak taka, że marzy mi się gra aktorska, najlepiej dramatyczna. Chętnie zagram też nieustraszoną kobietę z bronią w ręku.
Hmmm, nie masz rodziny w świecie filmu, nigdy nie było kogoś, kto cię naturalnie tam wciągnie. Wszystko, co robisz, jest wynikiem twoich starań, uporu, a czasem walki. To może i te plany niebawem się ziszczą?
Rzeczywiście cały czas pracuję nad sobą. Mam w głowie obraz aktora wszechstronnie uzdolnionego. Powinien umieć grać, ale także śpiewać, tańczyć…
…i stepować?
Tak! Jakiś czas temu właśnie tę umiejętność postawiłam sobie za cel, bo pomyślałam, że może mi się to przydać, gdyby do obsadzenia była rola w jakimś musicalu albo spektaklu dla dzieci. Oprócz tego tańczę, gram na gitarze, ukulele i cajonie…
I śpiewasz z Wojtkiem Szymańskim w Domu o Zielonych Progach. To popularny zespół znany ze szlaków wędrownych i festiwali, takich jak łódzka Yapa. Na dwóch ostatnich płytach „Muzyczny Zgierz” również nie mogło was zabraknąć.
Tak, to moja dodatkowa działalność. Wprawdzie pandemia spowolniła nas koncertowo, ale wcześniej nagraliśmy płytę, na której pojawiło się kilka piosenek z moimi tekstami, występowaliśmy w wielu miejscach w kraju, nieraz tydzień w tydzień. Ta aktywność miała dla mnie znaczenie również pod kątem aktorskich doświadczeń, głównie, jeśli chodzi o występy sceniczne. O wiele lepiej radzę sobie z tremą.
Widzieliśmy to podczas koncertu w Klubie AgRafKa. Jesteś zgierzanką, więc sala była wypełniona po brzegi i widać było, że na scenie czujesz się jak ryba w wodzie.
Niech cię nie zwiedzie ta pewność siebie, bo nie zawsze ją okazuję. Podczas występów na żywo działa adrenalina, moja żywiołowość, spontaniczność, energia wymieniana z publiką. To mnie nakręca i sprawia, że dobrze się czuję, ale gdybyś widziała mnie podczas próby nagrania moich self-tape’ów (filmów ze scenami zadanymi przez reżysera castingu – przyp. red.). Ciągle jestem niezadowolona, robię kilkanaście dubli, bo tu się zająknę, wyjdzie tzw. faflun, albo światło nie takie, albo zła interpretacja, albo po drodze dojdzie jakaś nowa koncepcja. To moja niekończąca się walka.
A może jesteś zbyt krytyczna wobec siebie?
Niewątpliwie. Jestem perfekcjonistką i wiem, że to nie zawsze dobra cecha. Uczę się odpuszczania sobie samej i bycia dla siebie bardziej łaskawą. Uwierz jednak, że to bardzo trudne.
A jak radzisz sobie z opiniami innych?
Jestem otwarta na każdą krytykę. Te negatywne opinie nie są dla mnie bolesne, bo sama doskonale znam siebie, wiem, co robię źle i takie uwagi nie są w stanie mnie niczym zaskoczyć. Częściej zaskakują mnie te pozytywne.
To jest nieodłączna cecha aktorstwa – ciągłe poddawanie się ocenie innych…
Dokładnie, sama się na to pisałam. My aktorzy na własne życzenie obnażamy się, uzewnętrzniamy – czasem się zastanawiam, czy my jesteśmy zdrowi psychicznie (śmiech)? Przyznam, że nawet nie lubię o sobie mówić, że jestem aktorką. Może dlatego, że skojarzenia na temat tego zawodu często są negatywne. Ale jednak kręci mnie to i cały czas ekscytuje.
Kolejną ważną sprawą dla aktora jest obecność w social mediach.
Nie dla wszystkich, ale doczekaliśmy takich czasów, że wartość aktora ocenia się poprzez liczbę polubień, subskrybentów, „followersów”… Ja cały czas się uczę być aktywną w sieci. Różnie wychodzi. Śledzę w social mediach ludzi z branży i mam nadzieję, że i ja będę kiedyś prowadzić swoje profile z taką lekkością. Idzie mi coraz lepiej, ale pamiętam swoje początki, kiedy nagrywanie relacji na Instagrama wiązało się niemal z wcześniejszym napisaniem scenariusza (śmiech). Zależy mi po prostu, żeby wszystko, co wrzucam w sieć, miało swoją wartość.
Rozmawiała Magdalena Ziemiańska
Zostaw komentarz