Chcę, bo tak
Obecne czasy sprzyjają realizacji najbardziej wyszukanych marzeń czy potrzeb. Kiedy tylko pomyślimy o jakiejś rzeczy, możemy ją wpisać w wyszukiwarkę i bardzo proszę! Tysiące wyników, cen, możliwości, zestawień. I co my na to?
„To” kupiłam, bo było przy kasie w promocji, a „to”, bo zaraz pewnie się skończy. „To”, bo wyświetliło mi na stronie, że świetnie działa, a „to” polecała jakaś sławna aktorka…Ile rzeczy kupujemy bez rzeczywistej potrzeby, tylko dlatego, że odczuwamy silną potrzebę posiadania, na tyle dominującą, że okazuje się ona silniejsza niż zdrowy rozsądek?
Toniemy w rzeczach
Jak często, szczególnie młodsze pokolenie, kupuje nowy telefon nie dlatego, że stary przestał działać, a tylko dlatego, że pojawiła się nowa generacja z lepszymi możliwościami, aparatem, ładniejsza, atrakcyjniejsza z wyglądu?
Tu działa konsumpcjonizm, postawa, która charakteryzuje się nieusprawiedliwionym zdobywaniem dóbr mineralnych i usług. Definicja ze Słownika Języka Polskiego określa to zjawisko jako nadmierne przywiązywanie wagi do zdobywania dóbr materialnych. I może nawet nie ma wielkiego problemu, jeśli kogoś na to wszystko stać. Jednak w skali świata problem istnieje i jest dużo bardziej złożony, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Rzecz w tym, że nasza chęć posiadania niesie za sobą konkretne konsekwencje również dla środowiska i gospodarki. Niby o tym wiemy, ale my, społeczeństwo Zachodu nadal tkwimy w punkcie, w którym najważniejsze jest posiadanie, zaspokajanie swoich potrzeb, podniesienie statusu czy zaspokojenie braków emocjonalnych poprzez, często kompulsywne, zakupy.
Bogactwo i różnorodność ofert rynkowych, skracanie cyklu życia wyrobów, przyspieszenie cyrkulacji towarów i idei, pogoń za nowościami oraz daleko idące przyzwolenie dla odmienności z jednej strony powodują „przeciążenie poznawcze” i dyskomfort decyzyjny, z drugiej strony natomiast stwarzają konsumentom nowe możliwości. Mogą oni przywdziewać różne maski, naśladować idoli kultury masowej i w pewnym sensie być „menedżerami własnej tożsamości” poprzez zabiegi stylizacyjne, odgrywanie rozmaitych ról w „teatrze życia codziennego” (Goffman, 1981; Gabriel, Lang, 2008) i ukrywanie swojego prawdziwego „ja” (Maciejewski, 2014). Szerokiego wachlarza najróżniejszych rekwizytów pozwalającego przebierać w różnych maskach, kostiumach i wcieleniach, dostarcza moda będąca zarówno targowiskiem próżności, jak i gigantycznym supermarketem, w którym można kupić wybraną tożsamość (Cebula, Perchla-Włosik, 2014.)
Nadmierna konsumpcja=nadmierna produkcja
W tym punkcie zaczyna przewracać się nasze domino. Nadmierna konsumpcja prowadzi do nadmiernej produkcji. Ta natomiast jest główną przyczyną degradacji środowiska. Wysoka produkcja prowadzi często do gorszej jakości towarów. A to oznacza, że kupujemy więcej, bo rzeczy szybciej się niszczą, zużywają i psują.
W sklepach z odzieżą używaną bardzo często można znaleźć ubrania, które mimo użytkowania, są w doskonałym stanie, na pewno lepszym niż te z nowszych kolekcji w sieciówkach.
Co na to nasz mózg?
Technologia pozwala na coraz lepsze tworzenie reklam, animacji i symulacji, które jeszcze intensywniej wpływają na naszą wyobraźnię. Odbierając przekazy, wcielamy się w rolę osoby, która
już ma dany produkt – jest spełniona, szczęśliwa, a jej życie się zmieniło. Przecież ja właśnie tego potrzebuję, ten produkt jest idealny dla mnie – myślimy wówczas. Dzieje się tak, bo nad reklamami pracuje zwykle sztab ludzi. Marketingowcy celowo dążą do wywołania takiego złudzenia, wiedząc, jak pracuje ludzka percepcja i jak nieświadomie reagujemy na komunikaty. Mechanizm się nakręca, bo kupowanie pobudza ośrodek przyjemności w mózgu.
No dobrze, ale co dalej?
Żeby to zmienić, przerwać, potrzebna jest przede wszystkim świadomość i skupienie się na racjonalnym działaniu, na robieniu zakupów na swoje realne potrzeby, z uwzględnieniem jakości. Osoby, które wcieliły te wskazówki w życie, propagują również skrajny w odniesieniu do konsumpcjonizmu ruch less waste, czyli minimalizm. I – jak twierdzą – są dzięki temu szczęśliwsze. Potrzeba ograniczenia liczby rzeczy w swoim życiu pojawia się najczęściej z powodu przytłoczenia nadmiarem wszystkiego, chaosem, zaniedbanym środowiskiem. Ruch promuje ograniczanie nabywania, oczyszczanie przestrzeni wokół siebie – idea ta pozwala w jakimś stopniu na ograniczenie produkcji, marnowania żywności i produkcji. Warto poświęcić jej osobny artykuł, ale to innym razem.
Na ratunek żywności
Too Good To Go – to mobilna aplikacja, dzięki której każdego dnia możemy uratować niespożytkowane jedzenie z lokali restauracyjnych, sklepów. Warto sprawdzić, jak działa.
Jak mówią jej producenci: „Marzymy o świecie bez marnowania żywności. Każdego dnia niesprzedane jedzenie z Twoich ulubionych restauracji, sklepów spożywczych, kawiarni i sklepów idzie do wyrzucenia – i to tylko dlatego, że nie sprzedało się na czas. Dzięki apce Too Good To Go możesz to zmienić, rezerwując Paczki Niespodzianki pełne pyszności po okazyjnych cenach.”
Magdalena Woźniak
Zostaw komentarz