Magia świąt
Od wielu już lat w połowie listopada ruszają święta Bożego Narodzenia. Tak, to nie pomyłka. Wystarczy włączyć właściwie dowolne medium: telewizję, radio, Internet albo iść na zakupy na przykład do galerii handlowej. Tam już czeka na nas czerwony, pulchny Mikołaj i jego zaprzęg reniferów, przystrojone choinki i kolorowe bombki –takie dekoracje pojawiają się niemal natychmiast po wszystkich świętych, chociaż raczej należałoby powiedzieć: po Halloween – bo chcąc być precyzyjnym, należałoby zauważyć, że to właśnie pomarańczowo-czarne dekoracje dominują w przestrzeni zakupowej na przełomie października i listopada.
Takie bombardowanie zmysłów świątecznymi reklamami na półtora miesiąca przed Bożym Narodzeniem ma oczywiście swoje konsekwencje. Wielu z nas zadaje sobie pytanie, czy ten czas dla współczesnych pokoleń ma jeszcze wymiar duchowy? A może staliśmy się ofiarami marketingowców i straciliśmy to, co w każdym święcie jest najcenniejsze – jego wyjątkowość i swoiste przeżycie? No bo jak zachować tę skądinąd wspaniałą ekscytację, atmosferę i podniosłość, skoro ów krótki moment w roku został rozwleczony do kilku długich tygodni, a same święta zostały sprowadzone do świątecznych zakupów i momentu rozdawania prezentów, bo do takich dwóch filarów można byłoby sprowadzić dzisiejszego ducha świąt.
Przedświąteczny okres jest przedmiotem wielu badań społecznych i psychologicznych. Bardzo wyraźnie w nich widać, że na święta wydajemy znacznie więcej pieniędzy niż w innych okresach roku, że jesteśmy gotowi zadłużać się tylko po to, aby zrobić zakupy „jak dla armii” lub wydać niebotyczne sumy na prezenty. Oczywiście do takich postaw zachęcają reklamy i najróżniejsze promocje. Na szczęście coraz więcej z nas zauważa, że takie szaleństwo zakupowe, poza tym, że drenuje nasze budżety domowe i jest nieekonomiczne, jest również szkodliwe z innego punktu widzenia. Zwykle nie przejadamy przygotowanych potraw, części produktów nawet nie mamy kiedy otworzyć, wyrzucamy więc kilogramy jedzenia, do którego produkcji zostało zużytych ileś kilowatów energii, ileś litrów wody, a przy okazji powstało ileś kilogramów odpadów… cieszy, że coraz więcej z nas to widzi i po prostu optymalizuje zakupy spożywcze.
Drugi temat to podarunki świąteczne. W tym obszarze również nie brak badań, które pokazują, jak dużo drogich i nietrafionych prezentów robimy, i jaki czasem stanowią one problem dla obdarowanego. Przy okazji warto zauważyć inną, bardzo ciekawą kwestię, czyli to, dla kogo tak naprawdę kupujemy prezenty i jakimi kryteriami się kierujemy przy wyborach, że niejednokrotnie bardziej zależy nam na obdarowaniu siebie niż kogo – nieświadomie więc realizujemy własne potrzeby. Trochę przy tym wszystkim też zapominamy, że nawet najdroższy i najbardziej wyczekiwany prezent nie jest istotą świąt i na dłuższą metę to nie on nas uszczęśliwia.
Zmiany, zmiany, zmiany…
Analitycy z CBOSpo ostatnich badaniach na temat świąt, mówią, że „Boże Narodzenie w Polsce od lat najczęściej traktowane jest jako święto rodzinne, rzadziej zaś religijne czy też związane z tradycją chrześcijańską. Obecnie religijny wymiar świąt jest nieco rzadziej akcentowany niż w poprzednim badaniu. Mimo to utrzymuje się na stałym poziomie zachowywanie tradycji i zwyczajów świątecznych w większości polskich domów. Jedyne znaczące zmiany dotyczą odwiedzania grobów bliskich, które staje się coraz częstsze”.
Niektórzy, być może, chcąc uciec od tego, co się dzieje wokół: kolejek w sklepach, tłoku, korków na ulicach, zalewu kiczowatych reklam, wybierają wyjazdy zagraniczne – tam, gdzie świeci słońce i atrybuty świątecznie nie biją po oczach i uszach na każdym kroku (choć i o takie miejsce jest coraz trudniej). Takie wyjazdy już od kilku lat cieszą się sporym zainteresowaniem. Pandemia trochę wyhamowała tę tendencję, ale i tak wielu z nas szuka rozwiązań alternatywnych, które nie zamkną ich w czterech ścianach domu czy mieszkania.
Renata Karolewska
Zostaw komentarz