Jak najdalej stąd i… od pandemii
Wakacje! Już wkrótce wakacje! Któż nie czuje się przyjemnie na samą myśl o letnim wypoczynku? Tymczasem pandemia nie minęła i nadal ma wpływ na decyzje wyjazdowe. Gdzie w tym roku spędzą urlop zgierzanie? Czy podczas planowania wyjazdu biorą pod uwagę pandemiczne obostrzenia? A może zupełnie zmienią swoje dotychczasowe, wakacyjne plany?
Dla branży turystycznej zeszłoroczny sezon letni był jak przejażdżka rollercosterem – ciągłe zmiany, naprzemienne zamykanie i otwieranie granic, pojawiające się z każdą kolejną falą zachorowań nowe ograniczenia – to wszystko zrodziło mnóstwo wątpliwości i wiele osób, licząc na stabilizację sytuacji w tym roku, dopiero teraz przymierza się do realizacji swoich ubiegłorocznych planów urlopowych. Co prawda na całkowitą ucieczkę od pandemicznych restrykcji przyjdzie nam jeszcze poczekać, to jednak po roku w reżimie sanitarnym i izolacji, spragnieni słońca i poczucia beztroski, pomimo niedogodności związanych z dodatkowymi formalnościami, patrzymy na ogłoszenia biur podróży z większym optymizmem. Do łask wracają popularne kierunki „pod palmami”, ale również wypoczynek w rodzimych, małych miejscowościach na Mazurach, nie brakuje też chętnych na agroturystykę.
Albania, Grecja, Bułgaria i Hiszpania
Zdaniem Piotra Piestrzyńskiego, właściciela zgierskiego biura podróży Ready To Go, pandemiczne obostrzenia mają duży wpływ na wybór wakacyjnych destynacji. – Klienci wybierają wakacyjne kierunki, biorąc pod uwagę panujące tam obostrzenia – wyjaśnia Piotr Piestrzyński. – Ważne jest więc, które kraje nie wymagają kwarantanny, przyjmują osoby zaszczepione bez dodatkowych testów i akceptują tańsze testy covidowe. Zgierzanie chętnie decydują się zatem na wycieczki do Grecji, Bułgarii i Hiszpanii. To kierunki popularne również przed pandemią. Nowością natomiast jest zwiększone zainteresowanie Albanią, która ze względu na brak covidowych obostrzeń dla turystów, wysuwa się na prowadzenie wśród klientów biur podróży. A czym kuszą klientów biura? – Trzeba pamiętać, że przez ostatnie półtora roku biura podróży „ciągnęły na rezerwie” – mówi Piestrzyński. – Mimo to promocji jest sporo, pojawiają się na przykład oferty, które proponują test na obecność koronawirusa w niższej niż rynkowa cenie. Kolejna zmiana w wakacyjnych przyzwyczajeniach Zgierzan to wakacje last-last-minute. – Zdarza się, że klient ma świeżo wykonany test na obecność Covid-19 i 72 godziny, żeby znaleźć się za granicą. Wtedy kierunek nie ma już dużego znaczenia, ważne, żeby było ciepło – dodaje właściciel biura.
W kraju – tak, w tłoku – nie
W dobie pandemii mieszkańcy Zgierza coraz częściej szukają też nowych kierunków wakacyjnych w Polsce. – Przez wiele lat jeździliśmy całą rodziną do Jastrzębiej Góry lub Władysławowa – mówi Elżbieta, nauczycielka ze Zgierza. – Jednak po tym, co zobaczyliśmy na plażach i promenadach w ubiegłym roku, raczej nie zdecydujemy się na wyjazd nad polskie morze w sezonie. To coraz częstszy trend wśród Polaków. Według badań dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor aż 70 procent ankietowanych zamierza spędzić urlop w kraju, kluczowe stało się jednak ograniczanie kontaktów społecznych: 30 procent szuka miejsc wypoczynku, w których nie ma tłumów, a 18 procent planuje wyjazdy w mniejszym niż wcześniej gronie. – Modne wśród naszych znajomych stały się domki letniskowe, pensjonaty i gospodarstwa agroturystyczne położone z dala od popularnych miejscowości wypoczynkowych – dodaje Elżbieta. – My również w tym roku szukamy czegoś na odludziu, nawet jeśli będzie to oznaczało samodzielne gotowanie dla całej rodziny. Zresztą na myśl o codziennym stołowaniu się w restauracji przechodzi mnie dreszcz, nie tylko z uwagi na tłok, ale również na myśl o cenach, które gwałtownie wzrosły w gastronomii.
Workation, czyli przyjemne z pożytecznym
Można też całkiem inaczej! Miesiące lockdownu zmieniły wiele w naszym życiu, pojawiły się też całkiem nowe pomysły na relaks. Gros pracowników branży biurowej, consultingowej czy bankowej pracując w trybie home office, stara się obecnie połączyć pracę z wypoczynkiem. Pojawiło się nowe zjawisko nazywane „workation” (z połączenia dwóch angielskich słów work – praca i vacation – wczasy, wakacje). Mianem workation określa się więc wyjazd wypoczynkowy, w którego czasie pracownik formalnie nie przebywa na urlopie, ale zdalnie wykonuje pracę zawodową. – Praca w małym mieszkaniu przy dwójce dzieci, które muszą się uporać ze zdalnym nauczaniem to jakiś koszmar – przyznaje Joanna, pracownica sektora bankowego. – Od czego jednak jest działka nad jeziorem? Co prawda musieliśmy zainwestować w solidny pakiet mobilnego Internetu, ale dzięki temu rozwiązaniu udało nam się spędzić kilka świetnych tygodni na świeżym powietrzu. To również doskonałe rozwiązanie dla przedsiębiorców, którzy stale muszą doglądać własnego biznesu i nie mogą pozwolić sobie na dłuższą przerwę w pracy. Tylko czy tak naprawdę da się pracować, gdy leżak wodzi na pokuszenie, a pogoda zachęca jedynie do relaksujących kąpieli słonecznych?
Kinga Lewandowska
Zostaw komentarz