O muzycznej pasji Julki Szwajcer w audycji MOK
Julia Szwajcer była gościem ostatniego internetowego programu Miejskiego Ośrodka Kultury „Przysiadka MuZgowa”. Wokalistka, autorka tekstów, trenerka wokalna, uczestniczka wielu ogólnopolskich programów talent show opowiadała o drodze, jaką przebyła, by móc teraz pracować i żyć z pasji, która towarzyszyła jej od dzieciństwa.
Julia Szwajcer jest chyba najbardziej aktywną muzycznie artystką. Jej życie wypełnia muzyka i śpiew. Tworzy, koncertuje, a od niedawna przekazuje wiedzę i szkoli innych. – Było pewne, że Julka musi pojawić się w naszej audycji – mówi Michał Pietrzak, instruktor muzyczny MOK. – To bardzo charyzmatyczna artystka, którą zaliczamy do młodego pokolenia, a która może się pochwalić bogatym doświadczeniem na scenie.
Inspiracje, idolki, kolejne zespoły: od rockowych Credo i Changes, przez zespół Boso grający muzykę w stylu popu, funky, reggae, aż do współtworzonego z mężem hip-hopu i współpracy z wytwórnią Pierwszy Milion – to główne tematy rozmowy prowadzonej przez instruktorów MOK: Piotra Fliesa i Michała Pietrzaka. Słuchacze dowiedzieli się o kulisach powstania domowego studia i szkoły wokalnej Talent Kolektyw. Podczas rozmowy nie zabrakło też wątków dotyczących życia prywatnego Szwajcerów. Artystka nieśmiało zdradziła kilka marzeń i planów na przyszłość. Całe spotkanie jest publikowane na fanpage’u MOK-u.
„Przysiadka MuZgowa” to program, w którym podczas rozmowy przeplecionej z prezentacją rzadko publikowanych materiałów audio i wideo, można lepiej poznać przedstawicieli zgierskiej sceny muzycznej. A że rozmowa często schodzi na tematy pozamuzyczne, audycja daje możliwość odkrycia talentów i zainteresowań gości, o których powszechnie się nie mówi.
W marcu, w kolejnej odsłonie cyklu pojawi się Grzegorz Gawrysiak – znakomity gitarzysta, który działa na zgierskiej scenie od lat 80. XX wieku.
Gdy ktoś pyta, co u was słychać, co odpowiadasz…?
Często się uśmiechamy i pytamy, czy pytający ma czas na długą opowieść… Cały czas się rozwijamy muzycznie i życiowo, zarówno ja, jak i mój mąż. Obecnie skupiliśmy się na solowych działaniach, ale zawsze się wspieramy. Michał niebawem wydaje płytę, ja nad swoją pracuję.
Podczas „Przysiadki” mówiłaś o pracoholizmie. Mówi się, że jeżeli żyjesz z pasji, to znaczy, że cały czas jesteś w pracy. Potrzebujesz mimo to jakiejś odskoczni? Jak sobie z tym radzisz?
Bardzo lubię moją pracę, bo tak jak wspomniałaś, jest również pasją, która pozwala mi się cały czas rozwijać, pomagać sobie i innym ludziom. Myślę, że mój pracoholizm (z przymrużeniem oka) wynika właśnie z tej sympatii do pracy, mimo że czasami ciało odmawia już posłuszeństwa, serce się rwie do kolejnych działań. Pracuję z ludźmi, zawsze daję z siebie bardzo dużo energii i taką odskocznią bywa samotność, ale w dobrym znaczeniu. Bardzo doceniam chwile, kiedy mogę pobyć sama, pomyśleć albo właśnie przestać myśleć! Poczytać książkę, naładować baterie lub zwyczajnie poleżeć w łóżku. W którymś momencie zatraciłam się w działaniach, obowiązkach mamy i zapomniałam o czasie dla siebie, czułam, że gdy pozwalam sobie na chwilę odpoczynku, marnuję czas… Dziś wiem, że takie myślenie niczego dobrego nie przynosi i uczę się odpoczywać, co wbrew pozorom nie przychodzi mi zbyt łatwo.
Zdradzisz czytelnikom swoje plany na przyszłość? Co z projektami z szuflady? Zaskoczysz fanów czymś innym niż hip-hop?
Planów mam jak zawsze wiele, ale przez ograniczenia czasowe i natłok obowiązków realizuję je powoli… Co jakiś czas, kiedy mam te kilka minut dla siebie, otwieram szufladę i dopisuję kilka wersów albo skreślam, podgrywam melodie na pianinie, improwizuję, tworzę piosenki na raty. Cały czas się zmieniam, wzrastam tak jak każdy człowiek.To zupełnie normalne i potrzebne, więc ciężko powiedzieć, czym zaskoczę, bo pewnie zaskoczę i siebie w tej kwestii. Zdarza mi się odbierać życzenia urodzinowe typu: „Nie zmieniaj się, zostań taka, jaka jesteś” A ja chcę się zmieniać, bo na tym, według mnie, polega życie i doświadczanie. Dlatego niczego nie jestem w stanie przewidzieć. Ciągnie mnie w różne strony muzyczne, zależy to często od mojego nastroju, czasami przez 2 dni tworzę spokojną balladę, a trzeciego elektro czy hip hop… Nie zamykam się w szuflady, nie identyfikuję się z jednym nurtem muzycznym, bo z każdego czerpię coś, co porusza moje serce i taką muzę chcę robić.
Zostaw komentarz