Zgierz się zmienia. Cudze chwalimy, swego nie doceniamy
Zgierz się zmienia. Może nie w takim tempie, jakiego oczekiwaliby niektórzy. Może inwestycje następują nie w takiej kolejności, jak chcieliby inni, ale miasto zmienia się i jest to fakt niezbity. Nasza pamięć jest na ogół dość krótka i działa względnie wybiórczo. Do zmian na lepsze przyzwyczajamy się bardzo szybko i równie szybko zapominamy, jak jeszcze nie tak dawno wyglądały różne miejsca, jak choćby miejskie szkoły, ośrodek Malinka, torowisko tramwajowe czy szczątki Starego Młyna.
Ostatnio coraz częściej słychać pozytywne wypowiedzi łodzian i mieszkańców sąsiednich miejscowości o Zgierzu, który – co tu dużo mówić – najlepszego wizerunku nie miał. Choć do ideału daleka droga, to od pewnego czasu postrzeganie miasta zmienia się. Bywa, że zmiany lepiej dostrzegają przyjezdni.
Trzylatka Malinka i dwulatek Stary Młyn
Goście chętnie przyjeżdżają na wydarzenia w Miejskim Ośrodku Kultury, nie omijają Malinki i innych obiektów MOSiR – niewątpliwie hitem sezonu jest lodowisko przy ul. Wschodniej. Warto jednakże podkreślić, że Malinka w takim stanie nie ma jeszcze nawet trzech lat i, że od tego czasu jest ulubionym miejscem wakacyjnego odpoczynku zgierzan, łodzian czy aleksandrowian. Dzieje się tak nie tylko ze względu na mnogość proponowanych atrakcji, infrastruktury sportowej, sprzętu pływackiego czy zagospodarowania terenu, ale między innymi również dlatego, że znajduje się tu akwen z nowoczesnym systemem filtrów, który sprawia, że w nawet największe upały nie pojawia się tu koszmar tego typu obiektów, czyli groźne sinice.
Jeszcze młodszy od Malinki jest Stary Młyn otwarty w październiku 2021 r. Kto dziś, przechodząc przez powstały w 2016 r. pasaż V. Scheybala, ul. Długą czy odpoczywając w powstałej w zeszłym roku strefie chilloutu, patrzy na ten przepiękny obiekt i pamięta, że nie tak dawno stała tu ruina, którą w całości trzymała jedynie przyroda: krzewy i inne rośliny, które powoli „zjadały” stary Stary Młyn, oplatając go niekończącym się labiryntem gałązek i korzeni? A to też przecież jeszcze nie koniec metamorfozy tego miejsca, bo właśnie dobiega końca rewitalizacja domu tkacza w bezpośrednim sąsiedztwie MOK. Swój wygląd zmieniła przyległa ściana sąsiedniej kamienicy, a w przyszłości zmieni się też pasaż pomiędzy ośrodkiem a ul. Rembowskiego, który połączy ośrodek ze zrewitalizowanym również niedawno Miastem Tkaczy.
Dwa lata temu tramwaj jednak wrócił
No ale wróćmy do 2021 r. Dosłownie chwilę po otwarciu Starego Młyna, w grudniu, a zatem zaledwie nieco ponad 2 lata temu, otwarto wyremontowaną linię tramwajową, co stało się faktem pomimo wielu niespodzianek technicznych, gwałtownego wzrostu cen i wbrew czarnowidztwu uprawianemu medialnie z żelazną konsekwencją przez malkontentów od dnia ogłoszenia decyzji o zamknięciu linii. Trochę można usprawiedliwić takie myślenie, bo linia nie była gruntownie remontowana od zarania, czyli od mniej więcej stu lat i w związku z tym chyba niektórzy z nas stracili nadzieję na to, że kiedyś nastapi. A jednak…słowo ciałem się stało.
Park odzyskany
Przypomnijmy, że także w ostatnim okresie zgierzanie „odzyskali” drugą część parku. Ten cudzysłów pojawia się w związku z tym, że nazywanie parkiem tego, co znajdowało się jeszcze dwa lata temu za ul. 1 Maja, było sporym nadużyciem. Zmieniła to dopiero rewitalizacja zakończona mniej więcej półtora roku temu, kiedy uporządkowana została zieleń, powstała mała architektura z romantyczną altaną, strefą kolorów i zapachów, alejki, oświetlenie, a wcześniej siłownia zewnętrzna. Przy okazji przypomnijmy, że główna część parku z molo, mostkiem i ścieżkami pieszo-rowerowymi też zyskała obecne oblicze nie tak dawno. To znów kwestia kilku ostatnich lat. Do tego trzeba wspomnieć o mniej spektakularnych, ale bardzo ważnych z punktu widzenia środowiska naturalnego, inwestycjach, które czekają to miejsce w najbliższym czasie, czyli o regulacji koryta rzeki Bzury i odmuleniu stawu miejskiego. A, i do tego jeszcze remont ul. Barlickiego! To wszystko sprawia, że zielona przestrzeń w centrum miasta robi wrażenie i sprawia, że chce się tam po prostu spędzać czas lub organizować wydarzenia kulturalno-artystyczne oraz sportowe i rekreacyjne. Wiadomo zresztą, że park, szczególnie w cieplejszej porze roku, jest coraz chętniej wykorzystywany przez różne organizacje na warsztaty, otwarte zajęcia fitness, gry miejskie etc. To miejsce po prostu nabrało życia. I miło jest słyszeć komplementy od sąsiadów, którzy coraz częściej parafrazują znane porzekadło, mówiąc, że cudze chwalimy, swego nie doceniamy. I trochę prawdy w tym jest.
Renata Karolewska
Zostaw komentarz