Po Słodkobłękitach diagnoza: Stary Młyn z potencjałem teatralnym
Miejski Ośrodek Kultury Stary Młyn był organizatorem i gospodarzem 27. Słodkobłękitów– Zgierskich Spotkań Małych Teatrów, które odbyły się w ostatni weekend września.
Zgodnie z zapowiedziami tegoroczna edycja była przeglądem, a nie konkursem, co można było wyjaśnić sprawdzaniem gotowości budynku do tego rodzaju przedsięwzięć. Stary Młyn egzamin zdał, bo jak wiadomo, klimat wydarzenia budują głównie ludzie, nie tylko miejsce.
Do Zgierza przyjechało sześć teatrów z całej Polski. Jeden ze spektakli przygotowany przez Fundację Banina odbył się w liceum im. St. Staszica. Było to niezwykle poruszające spotkanie młodych ludzi, którym została przedstawiona trudna sytuacja imigrantów – dobrych ludzi – poszukujących nowego życia, swojego miejsca. Kolejne spektakle odbyły się w budynku przy ul. Długiej 41 A. Tam na dwóch scenach: w sali widowiskowej i specjalnie dostosowanej sali baletowej wystąpili: Magdalena Bochan–Jachimek z monodramem “Nigdy dość”, Teatr Rajstopy ze spektaklem “otwarte/białe/gładkie/chłodne”, Teatr Szklarnia z “EtnoTechno”, Teatr Wojtka Kowalskiego z Częstochowy z monodramem “Hrabalu Ty mój” i Grupa Teatralna „Pomarańcze w Uchu na Skarpie bez Kartki” ze spektaklem “Nie siedź na piłce, bo się zrobi jajo”. Po każdym przedstawieniu Marcin Brzozowski, wykładowca w łódzkiej filmówce, aktor, reżyser i twórca Teatru Szwalnia zapraszał zarówno twórców, jak i widzów na rozmowę o sztuce. Omawiano wspólnie możliwe motywy powstania spektakli, interpretacje i wrażenia publiczności. Dzięki tym dyskusjom można było lepiej zrozumieć kondycję i potrzebę istnienia teatru niezależnego w Polsce. –Co ważne, zaproszeni zostali twórcy, którzy od dawna poprzez swoje działaniach mówią swoim głosem, o swoich sprawach, na własną odpowiedzialność –podsumowuje Anna Perek, kierowniczka artystyczna festiwalu. –To dewiza Mariana Glinkowskiego, pomysłodawcy Słodkobłękitów, o której wszyscy staramy się pamiętać– dodaje.
W kolejnych latach po powrocie do formuły konkursowej realizacja myśli Glinkowskiego będzie wyznacznikiem w ocenie zgłoszonych przedstawień, o czym organizatorzy przypominają i już zapraszają wykonawców. (mz)
Zostaw komentarz