Morsowanie popularne jak nigdy
Podobno w ostatnim roku Polacy o 250% częściej zadawali w sieci pytania o lodowe kąpiele. To tylko modny trend czy może idealna forma aktywności dla ludzi dbających o zdrowie i lubiących wyzwania?
Artykuły o morsujących zgierzanach pojawiały się w naszym miesięczniku już w latach poprzednich. Zdjęcia mniej lub bardziej ośnieżonej Malinki, informacje o sformalizowanej grupie, która przybrała nazwę „Zgierzoludy”, porady jak przygotować się do kąpieli w lodowatej wodzie. Czy coś zmieniło się na przełomie 2020 i 2021 roku? Gatunek nie wyginął, a wręcz opanował kolejne obszary. Przeglądając media społecznościowe, można odnieść wrażenie, że morsują już wszyscy – i wszędzie.
Wędrujące morsy
Oba zbiorniki na Malince, „bajorko” w sąsiedztwie ulicy 8 marca na Kuraku, kąpielisko na Arturówku, zalew w Ozorkowie oraz w Strykowie. Właśnie tam w sezonie zimowym można natknąć się na morsujących zgierzan.Zresztą wiele grup organizuje też kameralne spotkania w przydomowych basenach i stawach. Mieszkańcy naszego miasta korzystają z kąpielisk regionu, z kolei do Zgierza przywędrowały morsy z sąsiednich gmin, a nawet powiatów. –Co tydzień przyjeżdżamy na Malinkę, pierwszy raz dotarliśmy tu pod koniec zeszłego roku – mówi pani Marta.– Część z nas jest z miejscowości Słowak, część ze Stanisławowa. Jesteśmy sąsiadami, zaczęliśmy od wspólnego biegania, teraz poświęciliśmy się morsowaniu.
To jedno z możliwych tłumaczeń fenomenu morsowania – ludzie zmęczeni pandemiczną izolacją szukają okazji, aby wyjechać, spotkać się, przyjemnie spędzić czas. Szczególnie gdy przyzwyczajeni byli do aktywności ruchowej, a obecne przepisy ograniczyły możliwość korzystania z siłowni czy hal. Wspólne morsowanie wpływa dobrze na psychikę, ale przecież i na ciało. Kąpiele w kostkach lodu odmładzają skórę, oddalają ryzyko przeziębień, sprzyjają spalaniu tłuszczu, wzmacniają też układ nerwowy. –Widzę pozytywne skutki na przykładzie swoim oraz żony i syna – opowiada zgierzanin Piotr Pawlik, zaangażowany także w działalność sekcji zapaśniczej.–Brak chorób, lepsze samopoczucie, produkcja endorfin i do tego darmowa rehabilitacja. Dzięki relacjom na żywo z morsowania udało się zaangażować do naszej grupy kilka nowych osób.
Plan działania
Zaczynający swoją przygodę z morsowaniem powinni wiedzieć, że strach przed lodowatą wodą to stosunkowo najłatwiejsza z barier. –Przeszkodą mogą być choroby serca, nadciśnienie, zaburzenia neurologiczne jak padaczka, także borelioza – wylicza dr Adam Bączyk.–Gdy nie jesteśmy pewni, dobrze zapytać o opinię swojego lekarza. Ważne są też drobne szczegóły podczas kąpieli, ciepłą herbatę można wypić po wyjściu z wody, ale nie przed. W ogóle powinno unikać się alkoholu.
Jak wyglądają techniczne przygotowania do morsowania? Oprócz stroju kąpielowego „przywdziewamy” czapkę, rękawiczki, pływackie buty (brak czucia w stopach może spowodować, że nadepniemy na coś ostrego), po wyjściu przydadzą się ręcznik, szlafrok oraz termos z gorącym napojem. –Pierwsze moje morsowanie trwało kilka sekund, zanurzyłem się tylko po kolana– opowiada Maciej Stasiak indywidualnie odwiedzający Malinkę.–Teraz wiem, że podstawą jest lekka rozgrzewka przed wejściem, a kąpieli szybkie wytarcie do sucha, przebranie się i napicie czegoś ciepłego.
Nowa moda?
Skalę popularności morsowania wyznacza rosnąca ilość memów w sieci. Okazuje się, że trend wyznaczyli: Leonardo Di Caprio w „Titanicu” i Jack Nicholson w „Lśnieniu” (bohaterowie obu filmów zmarli z wyziębienia –przyp.red.). Wyjątkowo złośliwy, ale i śmieszny, jest żart o dramacie kobiety, która zapomniała powiadomić znajomych, że właśnie wzięła lodowatą kąpiel. To fakt –morsowanie jest „fotogeniczne” – w jednej relacji możemy pochwalić się odwagą, dbałością o zdrowie oraz grupą znajomych. Jednak co w tym złego, jeśli przy okazji promowany jest zdrowy tryb życia? –Mam pięćdziesiąt lat i jako osoba trenująca ponad trzydziestu sporty walki, staram się próbować różnych rzeczy, które mogą podnieść odporność mojego organizmu– opowiada Bożena Kliś, znana zgierzanom m.in. jako prowadząca treningi w parku miejskim.–Zawsze zastanawiałam się, jak można wchodzić do tak lodowatej wody. Pierwszy raz spróbowałam w styczniu. Teraz już wiem, że to świetna rzecz – nie tylko dla ciała, ale i duszy.
Jakub Niedziela
Zostaw komentarz